Zresztą jak prawdziwe wilki morskie, dużą część gameplayu spędzicie na wodzie. Edward ma tam spory wachlarz zadań – od atakowania wrogich fregat, fortów, po odkrywanie tajemnic zatopionych wraków (uwaga na rekiny!) i kłusowania na orki, czy wieloryby (gra umożliwia również łowy na zwierzynę lądową – na podobnej zasadzie jak „trójka”).  Może to dziwne, ale muszę przyznać, że niektóre aktywności potrafią dać w kość, bo wymagają skupienia i nierzadko stawiają przed nami trudne zadania – szczególnie jeśli akcje morskie rozgrywają się w środku sztormu. Wielka szkoda, że nie można nurkować w dowolnym miejscu, a jedynie w wyznaczonych punktach – aż prosiło się o stworzenie wielkiego, podwodnego świata żyjącego własnym życiem.

Na koniec warto wspomnieć o trybie Multi. W dalszym ciągu wszystko opiera się na sprawdzonym (i momentami chaotycznym) modelu – działaniu „po cichu” i spokojnym eliminowaniu celów. W sumie twórcy oddali graczom do zabawy sześć trybów rozgrywki. Istnieje również możliwość zagrania ze znajomymi we współpracy. Ciekawym rozwiązaniem jest Laboratorium, czyli możliwość tworzenia własnych starć. Miłośnicy zabawek tego typu z powinni znaleźć coś dla siebie.

Udało się Wam dobrnąć do końca? Dobrze, bo pora na podsumowanie. Czy warto sięgnąć do portfela po 200 zł? Tak, jeśli jesteście prawdziwymi fanami serii albo interesuje Was wyczuwalny smak odgrzewanego kotleta. Wszystkim innym proponuję wstrzymanie zakupowego szału do świątecznych promocji, które notabene zbliżają się niemiłosiernie. Zauważyliście ilość porównań gry do poprzedniej części? To nie przypadek. Wszak to wciąż ten sam Assassyn, choć tym razem noszący trochę inną parę butów.

Paweł "Powlol" Rogalski

PLUSY:

• Mimo wszystko piracki klimat;
  
• Żeglowanie i elementy z nim związane; 
  
• Portret psychologiczny głównego bohatera; 
  
• Oprawa audiowizualna.

MINUSY:

• Wieloletni brak zmian w serii;
  
• Schematyczne misje;
  
• Monotonny na dłuższą metę multiplayer.