Resident Evil 5 został zaprezentowany na konferencji Microsoftu, gdzie też dowiedzieliśmy się, że zostanie wydany w Europie i USA 13 marca 2009 roku. Oprócz tego potwierdzona została kooperacja online dla dwóch graczy, co na pewno bardzo ucieszyło wszystkich fanów. Na show oddano do dyspozycji jednak oprócz tego grywalne demo „piątki” i właśnie wrażenia z „próbki” chcielibyśmy Wam teraz opisać.
Zaczyna się dość standardowo. Chris i Sheva docierają do afrykańskiej wioski w celu zbadania przyczyn rozprzestrzeniania się wirusa. Szybko orientują się, że mieszkańcy zostali już zainfekowani – obserwują z pobliskiego domku ich dziwaczne zachowanie. Pół-zombiaki szybko zauważają dwójkę głównych bohaterów, więc ci ostatni muszą się bronić. Tutaj sprawa wygląda bardzo podobnie do tego, co znamy z czwartej części Resident Evil: drzwi domku należy zastawiać przy pomocy szafek (można wydawać komendy Shevie, by pomogła w całym procesie), rozwalać drewniane beczki kryjące różnego rodzaju „dobra”, a także... sprawdzić nieźle opracowaną fizykę. Po oddaniu strzału w stos cytryn leżących na półce, owoce bardzo ładnie spadają na dół. Barykady zbyt długo nie wytrzymują i wieśniacy zaczynają atakować. Ich AI wydaje się być bardzo podobna do poprzedniej części, choć tym razem jest ich jakby więcej.
Sheva kontrolowana przez konsolę (tak będzie, gdy będziecie grać w trybie dla jednego gracza) radzi sobie całkiem nieźle – jest w stanie bronić się, zbierać amunicję, a nawet sprzedawać kopniaki nacierającym oponentom. Trzeba jednak na nią uważać, bo może być złapana przez jakiegoś pół-umarłego i należy wówczas ją ratować. Aha, nie można jej postrzelić – friendy fire jest wyłączony (przynajmniej w trybie dla jednego gracza; nie wiadomo jak będzie w Multiplayerze). Gdy pozwolicie zbyt blisko podejść wieśniakom, możecie zostać złapani – włącza się krótki quick-time-event i na przykład trzeba bardzo szybko ruszać gałką, by się oswobodzić. W walce z bliskiej odległości można też wypłacać uppercuty.
Otoczenie jest podatne na zniszczenia, przynajmniej po części. Można dla przykładu rozwalać drzwi, a więksi przeciwnicy (na demku było widać przerośniętego wieśniaka z wielką kosą) są w stanie rozwalić ścianę i w ten sposób dostać się do wnętrza domu. Szybko też zorientujecie się, że zaprojektowano nowy, intuicyjny system zmiany broni. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk, by na ekranie pokazał się ekwipunek złożony z dziewięciu przedmiotów – potem skierowanie gałki kierunkowej w daną stronę owocuje wybraniem pożądanej spluwy „w locie”.
Całość na tym etapie prac prezentuje się bardzo podobnie do Resident Evil 4. Walka z wieśniakami wygląda niemal identycznie, w domkach poukrywane są użyteczne przedmioty i bronie, a dłuższa walka z oponentami nie ma większego sensu, bo cały czas będą napierać. Oprawa audio/video to duży plus „piatki” – nie można się za bardzo przyczepić do czegokolwiek (grywalna wersja była prezentowana na Xboxie 360).
Wygląda więc na to, że szykuje się więcej tego samego, co w RE4, tyle że w usprawnionej oprawie i z kilkoma użytecznymi dodatkami (na pewno twórcy mają jeszcze niejednego asa w rękawie). Biorąc pod uwagę, że czwartą część wspólnie uznaliśmy najlepszą grą 2005 roku, „piątkę” przywitamy z otwartymi ramionami. Szkoda tylko, że dopiero w marcu przyszłego roku... Polecamy Wam obejrzenie oficjalnego trailera z RE5:
Rafał "Baron Ski" Skierski
