Wydawało się, że dawno minęły już czasy, gdy gry od Electronic Arts kojarzyły się z niedopracowaniem. Seria NFS przyzwyczaiła nas w ostatnich latach do wysokiego poziomu i... zdumiewających wyników sprzedaży. Na wstępie dodam tylko, że Most Wanted również sprzedaje się rewelacyjnie, szczególnie w wersji na PS2. Niestety - akurat w tym wypadku - zdecydowanie zadziałała sama magia tytułu. Ale zacznijmy od początku...
W głównym trybie przyjdzie Ci wcielić się w rolę koleżki według którego nie ma ludzi nie do pokonania w wyścigach. Przyjeżdżasz do Rockport, "jesiennego" miasta, i nie możesz odmówić sobie zakładu z niejakim Razorem - bossem tutejszego street-racingu - który proponuje Ci wyścig w którym stawką będzie samochód pokonanego. Stajesz więc swoim wypasionym BMW w szranki z jego furą, która... cóż, nie ma większych szans. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Razor Cię wyrolował, zgarnął Twój pocisk na kołach, a ty trafiłeś do paki. Wyszedłeś wprawdzie niedługo, ale o swoim BMW M3 mogłeś już tylko pomarzyć. Pozostawało z niewielką ilością pieniędzy znowu zacząć od początku i zdobywać szacunek.
Scenariusz to jedna z najmocniejszych stron najnowszego NFS'a. Może nie tyle on sam w sobie, co jego przedstawienie. Pamiętasz stare pozycje, gdzie to w filmikach przerywnikowych aktorzy poruszali się po scenerii z gry? Tutaj powrócono do tego patentu, jednak zrealizowano go tak rewelacyjnie, że ogląda się to z prawdziwą przyjemnością. Maskotką tym razem została niejaka Mia, piękna panna, która będzie wprowadzać Cię w zasady panujące w Rockport (gra ją Josie Maran, 28-letnia modelka z Kalifornii, którą możecie zobaczyć na screenach obok). Oczywiście za wszelką cenę chcesz odzyskać swojego wymuskanego BMW (którym teraz rozbija się Razor), ale nie będzie tak prosto. Twój oponent znajduje się bowiem na szczycie tzw. "Black List', czyli liście najlepszych kierowców w mieście. By stanąć z nim do wyścigu, musisz najpierw pokonać wszystkich znajdujących się pod nim, czyli dokładnie piętnastu wymiataczy.
Zaczyna się mozolne budowanie respektu wśród pozostałych "gangastas". A jak to zrobić? Najprościej poprzez wygrywanie wyścigów, ale okazuje się, że może to nie wystarczyć. Tak się akurat składa, że tutejsi rywale bardzo cenią sobie zabawy z policją. Właśnie - policja... Wreszcie powróciła na dobre! To za co wszyscy kochali starsze części NFS'a twórcy starali się dopracować w najmniejszych detalach. Wyszło naprawdę nieźle, choć znowu bez przesady - mimo wszystko gliny nie są zbyt inteligentne i po wypracowaniu odpowiedniego sposobu, można je gubić bez problemu. Ale sam pościg robi wrażenie! Świetne jest już ujęcie ukazujące samochód "niebieskich", a następujący po tym pościg potrafi podpompować adrenalinę! Zaczyna się niewinnie, gdy ściga Cię jeden z gliniarzy. Gorzej gdy całość się przedłuża, a na ogonie masz już cały kordon samochodów. Cwaniaki potrafią się ze sobą porozumiewać, stawiać blokady, spychać, zajeżdżać drogę... Naprawdę, nieźle kombinują! A jeśli się nie uda, zawsze może dołączyć helikopter, z którym naprawdę trudno jest już sobie dać radę. Jest to o tyle ważne, że w przypadku złapania, policja konfiskuje Ci furę, którą można wykupić tylko za sporą sumkę zielonych banknotów. Świetnym pomysłem było wprowadzenie tak zwanych "pursuit breakerów". W mieście znajduje się wiele elementów interaktywnych, które w czasie pościgów zaznaczone są na mapie. Czasami jakieś rusztowanie, innym razem wielka reklama, czy drewniana wieża - wszystko po to, by potrącając ich podpory z dużą szybkością, spowodować zawalenie, a tym samym - zatrzymanie gliniarzy jadących z tyłu. Patent sam w sobie jest świetny, tylko realizacja nienajlepsza - moment "walenia" się wybranego budynku wygląda trochę sztywno. Można było to pokazać efektowniej. Warto wspomnieć też o obecności "bullet-time". Wciskając odpowiedni klawisz, wszystko wokół zwalnia, a Ty masz możliwość poruszania się bardziej zwrotnie niż inni. Przydaje się to zwłaszcza do omijania blokad, czy kolczatek które trudno przy wielkich prędkościach dostrzec.
Modelu jazdy specjalnie nie zmieniano, choć widać minimalne poprawki. Mimo wszystko jednak wszyscy fani poprzednich części odnajdą się tu bardzo szybko. Jednym z grzechów głównych Most Wanted, choć trochę wytykanym na siłę, jest moim zdaniem zauważalna wtórność. Rockport jest ogromne, ale zrealizowano je bardzo podobnie do Bayview z Underground. Też ma trzy dzielnice i też można po nim jeździć do woli (freeride), od czasu do czasu podejmując kolejne questy. Typy wyścigów także niczym nie zaskakują. "Czasówki", wariacje na temat "Eliminator" (ostatni na danym okrążeniu odpada), "Point to Point", czy wreszcie "Drag" - to wszystko przecież znamy z poprzednich części. Nowości tyczą się zagadnień związanych z policją. I tak np. fajną alternatywę stanowią punkty kontrolne w postaci radarów policyjnych, gdzie sumowana jest na koniec prędkość podczas poszczególnych fotek... Zrezygnowano natomiast z 'Driftów", których w tej części nie uświadczysz. I, moim zdaniem, bardzo dobrze. Po raz kolejny lekko rozczarowuje AI przeciwników, gdyż znowu handicap wali po oczach. Jeśli zaliczysz dla przykładu dzwon i stracisz sporo do oponentów, nie przejmuj się - i tak bez problemu ich dogonisz :/. Za nic w świecie za to nie da się im odskoczyć na większą odległość... Taki to już urok tej serii. Przygotowano ponad 30 licencjonowanych fur, znowu są ogromne możliwości tuningu, zarówno wizualnego jak i sprzętowego. Myślę, że nie ma większego sensu znowu się o tym rozpisywać, bo wszyscy fani poprzednich części wiedzą zapewne jakie możliwości twórcy oddają nam do dyspozycji.
