Kiedyś wielu producentów próbowało swoich sił w grach bokserskich. Konkurencja robiła dobrze całemu segmentowi, jednak dzisiaj musimy liczyć co najwyżej na Electronic Arts, która to firma co jakiś czas raczy nas coraz lepszymi częściami Fight Night Round. "Trójka" była znakomita a przy okazji była jedną z pierwszych pozycji pokazujących co tak naprawdę znaczy era HD. Na sequel musieliśmy czekać trzy długie lata - czy było warto?

Ludzie z EA Canada zapowiadali, że zamierzają wprowadzić wiele kluczowych zmian w czwartej części. Rzeczywiście, przemodelowali tryb kariery, lekko usprawnili system sterowania zawodnikami oraz opracowali nową fizykę, która jeszcze lepiej i bardziej realistycznie liczy wszystkie ciosy. Efekt? Świetny tytuł, który pokazuje, że było (i pewnie jeszcze jest) miejsce na kolejne poprawki. Nadszedł nowy król gier bokserskich!

Osoby nie mające przyjemności grania w część trzecią z początku mogą mieć pewne trudności z opanowaniem całego systemu. Trzeba wprawdzie rozpocząć od tutorialu, jednak jest on dość lakoniczny i zbyt szybki, by wszystko pojąć od razu. Szczerze mówiąc przydałby się trochę bardziej rozbudowany samouczek. Zmiany? Haymaker, czyli ulubiony cios chyba każdego z nas, został zmieniony. Nie ma już wychylania gałki do tyłu i pchania jej do przodu po wzięciu zamachu. Teraz odpowiada za to po prostu R1. Może i zmniejszył się realizm zadawania tego mocnego cepa, ale mniejsza z tym. Reszta jest dość podobna do tego, co możecie pamiętać z FNR3. Lewa gałka odpowiada za poruszanie się  bokserem, a prawa za zadawanie ciosów. Na przykład, by zadać lewy prosty należy wychylić prawego analoga na ukos (lewo/góra), analogicznie prawego na prawy ukos. Sierp to pchnięcie gałki np. w lewo i przesunięcie jej do góry. Wszystko jest rozwiązane w miarę logicznie i szybko można się do tego przyzwyczaić. Sam pamiętam jak przed FNR3 nie wyobrażałem sobie, by to gałka odpowiadała za wyprowadzanie ciosów, a teraz z kolei nie wyobrażam sobie ruchów podpisanych pod standardowe przyciski joypada. Warto jeszcze dodać, że po przytrzymaniu L1 można wykonywać różnego rodzaju uniki - zaczyna wówczas pracować górna część ciała zawodnika i można się odchylać w różne strony. Z kolei pod L2 jest blokowanie, które jeszcze trzeba wspomagać wychylając gałkę np. w dół, by zablokować dolne ciosy.

Sktuczeność podczas walk przekłada się potem na możliwości leczenia zawodnika w narożniku, więc warto się starać. Zdobywacie punkty za ciosy, które "wejdą" w oponentów, ogłuszenia czy knockdowny. Znikło niestety już interaktywne leczenie (pamiętane z FNR3), teraz jedynie można rozdzielić punkty na wybrane kategorie i na przykład pozwolić zawodnikowi odnowić nieco staminy. Szczerze mówiąc ciekawszy był moim zdaniem system z "trójki", gdzie miało się większy wpływ na to czy zawodnik był dobrze leczony.

W "czwórce" jak nigdy wcześniej nabrały znaczenia kontry. To właśnie dzięki nim można najbardziej "uszkodzić" rywala i właśnie ich solidniejszego wytłumaczenia brakowało mi w tutorialu. Gdy już zrozumiecie system i dojdziecie do perfekcji, szybko zrozumiecie, że cały system udanie emuluje prawdziwy boks. Po nietrafionym ciosie przeciwnika jest krótka chwila na wyprowadzenie kontry, więc warto to wykorzystać. Bardzo ucieszyłem się poza tym z tego, że nie można już bezkarnie blokować. Mamy specjalny pasek, który pokazuje zdolność boksera do blokowania - oczywiście opada ona w miarę przyjmowania kolejnych ciosów, więc nie można po prostu bezkarnie się "murować" przez połowę walki. Po gradzie ciosów można bowiem przełamać blok oponenta i zadać kilka bolesnych uderzeń.