Seria Commandos zdobyła sobie na pecetowym rynku dużą popularność. Szczególnie pierwsza część zaskoczyła wszystkich dość oryginalnym jak na tamte czasy podejściem do strategii. Sequel udanie przedłużył świetną rozgrywkę z pierwowzoru, z kolei część trzecia spotkała się już ze sporą krytyką wśród graczy. Developer (Pyro Studios) postanowił, że dotychczasowy schemat serii został już w zupełności wyeksploatowany i czas zaskoczyć nas czymś nowym. Tak właśnie powstaje Commandos: Strike Force...
Na czym to przeobrażenie serii ma polegać? Otóż nadchodząca wielkimi krokami kolejna część będzie taktycznym shooterem FPP. Z realiów rozgrywki autorzy bynajmniej nie rezygnują - to ma być nadal gra rozgrywana w czasach II Wojny Światowej. Twórcy zarzekają się, że zmiana wizerunku serii nie oznacza utraty klimatu. Wręcz przeciwnie - na ten element zwracają szczególną uwagę, chcąc dopieścić go w najdrobniejszych szczegółach. W kwestiach fabularnych trzymają język za zębami, jednak nie wydaje mi się, żebyśmy otrzymali coś wybitnego w tym elemencie. Całość zostanie podzielona na trzy kampanie, każda rozgrywająca się w innym państwie Europy - jest Związek Radziecki, Norwegia, a także Francja. Można raczej zapomnieć o wszechobecnej rozróbie - Commandos: Strike Force nadal ma mieć w sobie sporo ze strategii, taktyki i kombinowania...
Do dyspozycji zostanie nam oddana trójka komandosów, znanych zresztą z poprzednich części serii. Chyba najbardziej znany, Zielony Beret, wyposażony będzie oczywiście w najcięższy kaliber i jego głównym atutem będzie właśnie siła - spodziewać się więc możemy w jego przypadku misji pełnych
akcji i strzelania. Snajper często będzie pełnił rolę osoby mającej oczyścić teren dla swojego towarzysza. Stojący w oddali strażnik uniemożliwiający przejście dalej Zielonemu Beretowi? Z pomocą może przyjść właśnie snajper, który swoim karabinem snajperskim potrafi "zdjąć" każdego z dalszej odległości. Z kolei zadania z udziałem Szpiega mogą się okazać tymi z największą ilością elementów skradankowych. Ciche zakradnięcie się na tyły bazy, czasem nawet przebranie się w mundur niemieckiego żołnierza - to wszystko będzie tutaj obecne. Szkoda, że na tym koniec komandosów, którymi będziemy się poruszać podczas całej gry. Doskonale pamiętamy jeszcze wielu innych, pełniących określone funkcje, a ich obecność mogła by tylko wprowadzić więcej swobody do rozgrywki.
Niestety, z tym idealnie nie jest. Jeden z komandosów jest nam zawsze przydzielany jeszcze przed misją, możemy więc zapomnieć o pełnej swobodzie w postaci "przeskakiwania" z jednej postaci na drugą, jak to miało miejsce w prequelach. A szkoda, bo mogło to być naprawdę ciekawie rozwiązane... Na szczęście patent nie został zatracony w zupełności - będą także i takie zadania, kiedy przydzielonych zostanie nam dwóch komandosów. Właśnie wtedy w razie potrzeby będzie można przełączać się pomiędzy postaciami. Ja tylko mam nadzieję, że przynajmniej wtedy nie będzie żadnych ograniczeń, i można będzie się wcielać w daną postać, kiedy tylko najdzie na to gracza ochota. W każdym na pewno podniesie to wskaźnik żywotności tego tytułu - przy ponownym przechodzeniu można zastosować inny sposób ukończenia aktualnej misji.
Oprócz samych patentów ze zmienianiem postaci w trakcie misji, na klimacie zaważyć ma też w sporej części grafika. Już na screenach można co nieco ocenić - zdecydowanie przeważa tutaj szaro-bura kolorystyka, budząca nawet lekkie skojarzenia z Killzone. A całość będzie hulać na silniku RenderWare, sprawdzonego już przy okazji takich tytułów, jak Mortal Kombat: Deadly Alliance, Cold Fear, czy Burnout 3. Tradycyjnie w przypadku wersji na Xboxa możemy się spodziewać lekko podbitej rozdziałki i ostrzejszych tekstur w stosunku do edycji na PS2. Autorzy zapowiadają też, że gra pójdzie na komputerach z procesorem od PIII 800Mhz, a więc nie będzie potrzebny jakiś strasznie drogi sprzęt. Klimat spotęgują jeszcze dodatkowo przygrywające w trakcie gry utwory węgierskiej opery, z możliwością odtwarzania dźwięku w Dolby 5.1. Nie można też zapomnieć o trybie multiplayer. Posiadacze PS2'ójek i Xboxów dostaną tryb na podzielonym ekranie (co-op mode!) , grę po linku, a także w sieci maksymalnie do ośmiu graczy. Podobnie wersja na PC - obsługuje sieć lokalną i grę w Internecie.
Na razie trudno ocenić, czy możemy się spodziewać czegoś wielkiego. Tym bardziej, że w ostatnim czasie ukazało się sporo świetnych FPS'ów (co ciekawe, przede wszystkim na konsole). Wydany kilka lat temu C&C: Renegade pokazał że można stworzyć ze świetnego RTS'a, dobrego FPS'a:). Tylko że do hitu czegoś zabrakło... O tym, jak powiedzie się Pyro Studios dowiemy się najprawdopodobniej już w czerwcu, kiedy to będzie miała miejsce premiera Commandos: Strike Force.
Sarge