Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Avatar: The Game - recenzja PlayStation 3Xbox 360PC

Twórcy gier przyzwyczaili już nas, że wraz z premierą kinową głośnego filmu na półkach sklepowych pojawia się wirtualny odpowiednik produkcji. Nie inaczej stało się w wypadku The Avatar, za którego w wersji kinowej odpowiedzialny jest sam James Cameron.  Za grę natomiast zabrała się dobrze wszystkim znana firma Ubisoft. Jak już dawno wszyscy zdążyliśmy się przekonać,  gry na podstawie filmów (w odwrotną stronę zresztą również) nie dostarczają graczom większych powodów do radości. Niestety i tym razem tradycji stała się zadość.

Akcja konsolowej wersji Avatar: The Game odbywa się na tej samej planecie, co jej wersja kinowa. Jednak nie będzie Wam dane podążać ścieżką głównego bohatera filmu. Zamiast tego wcielicie się w rolę niejakiego Abel Rydera. Pandora (bo tak nazywa się tytułowa planeta) bogata jest w bardzo wartościowe minerały, które stanowią zaczątek całego konfliktu. Żeby nie było zbyt łatwo, atmosfera na powierzchni Pandory jest trująca dla przedstawicieli gatunku ludzkiego, a dodatkowo planetę ową zamieszkuje wiele nieprzyjaźnie nastawionych istot. Natraficie tu między innymi na krwiożercze rośliny, czy też rasę obcych kryjącą się pod nazwą Na’vi. Nasz gatunek reprezentuje armia najemników o nazwie RDA. Tym ostatnim udało się dokonać skutecznej hybrydy gatunku ludzkiego ze wspomnianą wcześniej rasą obcych. Dla ścisłości trzeba dodać, że Na’vi oraz RDA rywalizują ze sobą.



Niestety nie zostanie Wam przedstawionych zbyt wiele niuansów dotyczących fabuły. Wcielacie się w rolę wspomnianego na początku Abel Rydera (specjalisty od łączności, który na Pandorę leciał pięć lat będąc w uśpieniu). Wasza postać posiada kod genetyczny, który trafia się u jednego człowieka na milion. Ta właściwość pozwala mu kontrolować moc tzw. Avatara,  który to ma jakieś trzy metry wzrostu.

Praktycznie na samym początku rozgrywki zmuszeni będziecie do wyboru strony, po której chcecie się opowiedzieć (Na’vi czy RDA). Twórcy od razu rzucają Was w wir wydarzeń. Zapomnijcie o jakimkolwiek treningu czy przygotowaniu. Lądujecie na miejscu, dwie rozmowy i akcja.  I tak już niestety zostaje do końca gry. Przez cały czas wypełniacie serię questów biegnąc do przodu i nie zadając żadnych pytań.  Z jednej strony to dobrze, jednak przydałoby się choć odrobinę zagłębić się w problem.



Jeżeli Wasz wybór padnie na RDA, zostaniecie uraczeni shooterem z perspektywy pierwszej osoby, a do Waszej dyspozycji oddanych zostanie multum broni i pojazdów, które służyć będą Wam za argumenty w tym konflikcie. Jeżeli jednak postanowicie opowiedzieć się po stronie obcych, do waszego użytku zostanie oddanych wiele prymitywnych broni, takich jak długi kij czy łuk. Jednak bronie będące na wyposażeniu rasy Na’vi potrafią być równie skuteczne, co pukawki RDA.  W skrócie: RDA to walka na dystans, Na’vi to zdecydowanie więcej walki bliskiego kontaktu.



Bez względu na to, którą ze stron wybierzecie, czas jaki będzie Wam potrzebny do ukończenia głównego wątku kampanii to około sześciu godzin. Oczywiście, jeżeli macie ochotę wypełniać zadania poboczne zajmie Wam to trochę więcej czasu. Każda ze stron ma do zaoferowania inną historię oraz inny sposób rozgrywki. RDA to klasyczny shooter, w którym niszczycie wszystko, co napotkacie na swojej drodze. Na’vi z kolei mają do zaoferowania grę akcji z elementami platformowymi. Od Was zależy, jakiego wyboru dokonacie. Jeżeli będziecie chcieli poznać losy każdej ze stron, czas gry wydłuży Wam się w odpowiedni sposób. Trzeba tu jednak dodać, że odczucia płynące z rozgrywki nie zachęcają jednak do podejmowania obydwu prób.



Rozgrywka po stronie RDA sporadycznie wydaje się być całkiem przyjemna. Niestety schematyczność rozgrywki nie przykuje Waszej uwagi do ekranów na dłużej niż jedną godzinę. Wszystkie zadania, czy to główne czy poboczne, ułożone są według tej samej, nudnej zasady: idź tam, zniszcz to, pogadaj z tym. Koniec końców znajdziecie się w sytuacji, w której będziecie bezmyślnie przebiegać przez lokacje i niszczyć wszystko na swojej drodze. Do tego i tak już kiepskiego wizerunku należy dodać bardzo słabą SI przeciwników, którzy w trakcie swoich działań nie wykazują praktycznie żadnej inteligencji.



Co gorsza, rozgrywka po stronie Na’vi jest jeszcze mniej ciekawa. Sterownie w walce wręcz pozostawia wiele do życzenia, a kamera czasami najzwyczajniej w świecie przeszkadza, zamiast pomagać w rozgrywce. Animacja wydaje się być zbyt sztywna, tak samo jak sterownie samą postacią. Zadania, w porównaniu z tymi z kampanii RDA, nie wnoszą praktycznie niczego nowego, powtarzając w kółko te same schematy. Obydwie kampanie nie stanowią dla siebie nawzajem wystarczającej alternatywy, aby zachęcić gracza do ich ukończenia.
 

Strona artykułu: [1]  [2]      

UID: 5833
Okładka/art:
Tytuł:
Avatar: The Game
Developer: Ubisoft
Gatunek: Third-Person Action
Data wydania:
EUR: 30/12/09
USA: 01/12/09
JAP: -
Poziom trudności:
niski (2/5)
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!