Dla mnie to wygląda tak:
X360 - kompletna porażka jak na razie - zawyżane ceny sprzętu, większość tytułów wygląda jak lekko podrasowane gry na obecną generację konsol. Jak tak patrzę na takiego Quake'a 4, czy inne Condemned to naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy next-geny są JUŻ potrzebne? Czy Microsoft nie mógł poczekać z premierą swojego nowego systemu, aż twórcy będą pokazywać choć trochę z mocy 360'tki? Wierzę, że w przyszłości ta moc będzie eksploatowana, bo to naturalna kolej rzeczy, ale na razie jest kiepsko. No ale co tu dużo mówić, miliony graczy i tak już się rzuciło na "nową generację", więc patrząc ze strony ekonomicznej, ruch Billa nie był wcale taki zły.
PS3 - Sony cicho siedzi, od czasu E3 nie podając jakichkolwiek informacji na temat ceny, czy daty premiery (zostawmy wszelkie gdybania o marcu na bok...). Czemu nie pokazali żadnych GRYWALNYCH tytułów na zakończonym już tegorocznym CES? Nie wiem, ale niektórzy już tracą cierpliwość i przesiadają się na maszynkę Microsoftu, bądź... kupują PSP .
Revo - to już w ogóle wydaje się odległa przyszłość, informacji (podobnie jak w przypadku PS3) jak na lekarstwo, podczas gdy jeden next-gen już "szaleje" na rynku.
Wniosek jest taki, że next-geny na chwilę obecną w ogóle mnie nie interesują, pozostaje tylko czekać na jakieś nowe informacje od ekip z Sony i Nintendo. A że im się nie spieszy? Microsoft tylko może na tym zyskać, tyle że choć jest jedyną dostępną na rynku konsolą nowej generacji, to z uwagi na brak mocnych "urywaczy głowy" (w mojej opinii) również go olewam i czekam na naprawdę NEXT-GENOWE gry.
Trochę subiektywnie i pod wpływem emocji to wszystko napisałem, ale chyba każdy rozumie o co chodzi. Moim zdaniem w tej chwili nie warto sobie zawracać głowy Xboxem 360, PS3, czy Revo, a grać na obecnie dostępnych konsolach, na które w najlepsze wychodzą sobie nowe gry .