Ok, przejdźmy do rzeczy. Myślę, że emulatory to bardzo fajna sprawa. Przede wszystkim dają nam one możliwość obcowania z oprogramowaniem przeznaczonym pierwotnie na sprzęty, które są już dziś niedostępne - chodzi tu zarówno o stare, mało popularne konsole jak i automaty. Popularność emulatorów, nakręcana dodatkowo przez takie wspaniałe serwisy jak np. emu-makii sprawia, że gry na emulowane platformy nie będą nigdy zapomniane... Ja osobiście nie gram na emulatorach zbyt wiele, ale wynika to nie z niechęci do nich, a natłoku gier na współczesne, fizycznie posiadane przez mnie platformy sprzętowe. Niemniej jednak muszę przyzna, że swego czasu ostro nawalałem w Gran Turismo na epsxe i muszę powiedzieć, że grało się super fajnie. No właśnie, kolejny plus emulatorów to występujący czasem skok jakościowy w "odtwarzaniu" gier - np. na takim emulatorze Playstation możemy sobie włączyć grę w rozdzielczości 800x600 i z rozmywaniem tekstur (z dodatkiem w postaci ostrego "migania" no ale nic nie jest doskonałe). Muszę powiedzieć, że po dłuższym kontakcie z emulowanym GT1 kontakt z GT2 na prawdziwym PS-ie (a właściwie PS2) był dla mnie szokiem - w oryginale piksele są tak wielkie, że mimo największych chęci nie dałem rady w to pograć więcej niż 10 minut (niedawno wyczytałem, że GT2 ma grafę gorszą niż GT1 - prawda to? rozdzielczość raczej w obu jest identyczna). Wiele emulatorów pozwala także na zabawę w trybie multiplayer przez sieć lokalną/ globalną - np. wspomniany tu już epsxe pozwala grać w psx-owe winning eleven przez Internet. Jednak emulatorem, który jak do tej pory wywarł na mnie największe wrażenie jest Pocket NES, emulator NES-a pracujący na platformie Gameboy Advance! Naprawdę cudownie jest od czasu do czasu pyknąc sobie w piłkę z miniaturowym Kuniem... No i mozna kolekcję klasyki zawsze mieć przy sobie
.