Książek o tej tematyce jest całkiem sporo, jednak de Sade jak dla mnie nadal nikt nie przebił Dużo jest też książek o pseudo wyuzdanym seksie, który wyuzdany może wydawać się tylko komuś kto robi to jedynie po misjonarsu i do tego w ciemności. A że porno to dobrze, gorzej że babskie Wątki miłosne i genialne przemyślenia głównej bohaterki nie są mi potrzebne Ale jak gdzieś dorwę to pewnie przeczytam.
Z ciekawości wczoraj przeczytałam kilka rozdziałów, zaciekawiona zachwytami nad tą książką. Dostałam w łeb cegłą rozczarowania. Tak płytkiego, nudnego, amatorsko napisanego czytadła dawno nie miałam w rękach - toż to pospolity harlequin przecież. Saga "Zmierzch" jest przy tym dziełem literatury pięknej... Acz tematyka bardzo podobna, i to tłumaczy, dlaczego kobiety tak się na te książki rzucają - w obu narratorką jest bohaterka, którą kopnęło nieziemskie szczęście, że "ON idealny" na nią spojrzał. A co do samych "momentów" i otoczki BDSM, to niestety w "50 twarzy Greya" nie ma nic nowego - amatorkom tego rodzaju erotyki polecam dawno już wydane: "Historię O" Pauline Reage lub "W jego dłoniach" Marthe Blau. Ewentualnie "Przebudzenie Śpiącej Królewny" Anne Rice.
Książka napisana prostym językiem...bo takie mamy społeczeństwo..prosty język i sex oraz wulgaryzmy. Równie dobrze można sobie porno zobaczyć. Tam jedynie nie kończy się to ślubem.