28 lip 2016, o 12:53
Jeden z najmniejszych w historii współczesnego kina plan zdjęciowy, grupa doświadczonych aktorów i sam Tarantino - to wystarczyło do stworzenia jednego z najlepszych filmów ostatnich lat. Reżyser dowiódł, że nadal możliwe jest kręcenie takich dzieł, nawet w erze blockbusterów komiksowych. Samuel L. Jackson oraz Kurt Russell pokazali zaś, że wciąż mogą znaleźć sobie w takich produkcjach miejsce, nawet jeśli jeden z nich został ostatnio najnowszym nabytkiem serii "Szybcy i wściekli", a drugi już od kilku lat trzęsie kinowym uniwersum Marvela. "Nienawistna ósemka" to kino najwyższych lotów, które - podobnie jak pozostałe filmy twórcy "Pulp Fiction" - nie zostanie łatwo i szybko zapomniane. Oby reżyser obmyślał już kolejną produkcję. Czy będzie lepsza? Wątpię.