2 wrz 2005, o 15:43
Eee, no stary, nie dołuj się! Są gorsi.
A mnie się przypomniała pewna knajpa i-netowa o nazwie "Cybermind" z przedmieść Sopotu... Ech, łezka się w oku kręci, chlip, chlip...
Działo się to wiele latek temu. Z dziesięć stanowisk komputerowych, kozacka muza (transik - techniawka), mega światła (świecąca podłoga!), no i można było (prawie) oficjalnie jarać... (jak w większości knajp w Sopoćkowie).
Ale ja nie o tym. Otóż stały tam takie dziwne fotele z ogromnymi... podłokietnikami, w ogóle czary...
Siadało się tam (po uprzednim wniesieniu słonej opłaty), zakładało się na caban takie dziwne "niewiadomoco" (combo: "okulary + słuchawki"), i zaczynała sie jazda. Dźwięk był super, masakratorski, rzekłbym. Gorzej z wizją. Po prostu 8-bitowa epoka... Szybsze odwrócenie głowy i nie wiesz o co cho... No i przyjemniacko trzęsło fotelami.
Ale po paleniu było dobrze, hłe, hłe, hłe...
A teraz z innej beczki. Naukowcy już są w stanie wywoływać specjalym "kaskiem", który stymuluje ściśle określone części mózgu, różne ciekawe nieraz doznania. Na przykład stan "qasi - śmierci klinicznej" (światełko w końcu tuneli i te sprawy, he, he), albo stany ekstazy religijnej (pogaduchy z Chrustusem, św. Pioterkiem, i resztą ekipy)... Tym cudem można wywołać dosłownie WSZYSTKO...
(Po więcej: szukajcie na racjonalista.pl, no i Google, ponadto polecam niezłą książkę "Wyjaśnianie niewyjaśnionego" Hansa J. Eysenick'a i Carla Sargent'a)
"(...) pozostało mi do przeżycia od dwóch dni do dwóch miesięcy. Wszystko to czcze spekulacje, na które reaguję uśmiechem. Wybaczcie mi, proszę, moją lekkomyślność. Nie jestem w stanie traktować śmierci serio. Wydaje mi się niedorzeczna."
R. A. Wilson