Gdy koncern Nintendo zapowiadał Wii, wszyscy spodziewali się, że dodawany do konsoli Wii-remote będzie idealnie odwzorowywał nasze ruchy. Rzeczywistość okazała się niestety nieco inna - maszynka rzeczywiście potrafiła określić kierunek ruchu pilotem, ale już dokładnego położenia kontrolera nie była w stanie odtworzyć. Developerzy radzili sobie z tym ograniczeniem całkiem sprawnie, ale już niektóre tytuły bardzo pokazywały wszelkie niedostatki - wystarczy wymienić Red Steel, który przez ograniczenia sprzętu (i nie tylko) zawiódł nasze oczekiwania. Miesiąc temu ojcowie Mario i spółki wypuścili wreszcie przystawkę MotionPlus, która wreszcie zmienia Wii-mote'a w to, czym od początku powinien być.
MotionPlus można kupić na dwa różne sposoby: albo w zestawie z jakąś grą (np. z Wii Sports Resort, czy Tiger Woods PGA Tour 10) w cenie ok. 230 złotych, albo osobno za cenę ok. 120 złotych. Tutaj mamy pierwszy zgrzyt. O ile jeszcze sprzedawanie przystawki z grą za cenę niewiele wyższą od zwykłych produkcji na Wii jest jeszcze zrozumiałe, tak żądanie ponad 100 PLN-ów za samego MotionPlusa to prawdziwe zdzierstwo. Kontrolery do Wii w ogóle są bardzo drogie, bo przecież dotychczas żeby kupić dodatkowy zestaw Nunchuk + Wii-mote do gry we dwie osoby trzeba było wydać ponad 200 złociszy. Teraz dochodzi do tego niemalże konieczność zakupu MotionPlusa za kolejną stówkę. Co jednak zrobić, skoro ludzie i tak to łykną? Sam kupowałem swój egzemplarz z wielkim grymasem na twarzy... Nintendo na razie niby daje wybór - w końcu MotionPlusa obsługuje na razie tylko kilka tytułów, a w pozostałe spokojnie można grać bez tego dodatku. Cały pic jednak w tym, że niebawem zapewne wszystkie większe tytuły (na czele z Red Steel 2 i być może nową Zeldą) będą WYMAGAŁY przystawki, by w ogóle można było w nie zagrać.
Zostawmy jednak kwestię ceny i przejdźmy do opisu MotionPlus. Pudełko z nowym gadżetem (kupowanym osobno), jak możecie obejrzeć na zdjęciach obok, ma mniej więcej wielkość Wii-mote'a. W środku nie ma jednak kontrolera - dostajemy standardowo zestaw instrukcji oraz przystawkę zapakowaną w silikonowym pokrowcu, w który można (choć nie trzeba) umieścić Wii-lota. MotionPlus oczywiście wydłuża znacznie pilota - może i w większości gier tego nie odczujecie, gdy będziecie trzymali kontroler w standardowej pozycji, ale już np. gry wyścigowe, w których należy obrócić Wii-mote'a do pozycji poziomej nie sprawdzają się najlepiej - z MotionPlusem mniej wygodnie wciska się przyciski "1" i "2" w takim położeniu. Przystawka ma wymiary 40x30x35mm. Po wpięciu do niej pilota, należy jeszcze przesunąć specjalny zatrzask (lock), który zapobiega przed wysunięciem się kontrolera.
Jak to wszystko sprawdza się w grach? Świetnie, jak zresztą możecie przekonać się z naszej recenzji Wii Sports Resort. W takim Tiger Woods PGA Tour 10 można wprawdzie grać bez MotionPlusa, ale po jego podłączeniu grywalność jest przynajmniej o dwa punkty większa. Czuć różnicę, gry bardzo zyskują i chciałoby się, żeby wszystkie przyszłe pozycje korzystały z możliwości tej przystawki.
Nowy gadżet nie jest jednak idealny. Widać to choćby przy dłuższej grze w Wii Sports Resort - MotionPlus co jakiś czas się rozkalibrowuje. Metoda jest prosta: gra prosi wtedy o położenie Wii-mote'a na równej powierzchni i sytuacja wraca do normy. Ciekawi mnie czy kolejne gry też będą miały z tym problemy (oby nie...).
Czy warto kupować MotionPlusa już teraz? To zależy czy koniecznie chcecie mieć w swojej kolekcji Wii Sports Resort, bo oprócz tego tytułu nie ma zbyt wielu pozycji wartych uwagi (no chyba, że chcecie kupować produkcje podejmujące temat golfa czy tenisa). W sumie teoretycznie można by odczekać chwilę aż nieco ta przystawka stanieje, choć z doświadczenia wiem, że kontrolery do Wii utrzymują swoją cenę. Szczerze mówiąc oczekiwałbym od Nintendo, że będzie dokładać wkrótce MotionPlusa do Wii-mote'ów sprzedawanych osobno - to byłoby uczciwe posunięcie. Obawiam się jednak, że chęć zysku będzie większa i na podobne "promocje" nie mamy co liczyć. Z czasem pewnie i tak kupno tego gadżetu stanie się koniecznością.
Rafał "Baron Ski" Skierski