Uncharted 2: Among Thieves to chyba najbardziej oczekiwany przez posiadaczy PlayStation 3 tytuł w tym roku. "Jedynka" była świetna, jednak miała kilka braków - między innymi nie było w niej online'owego trybu wieloosobowego. Część druga ma już go zawierać, ale całość trzeba oczywiście przed wrzuceniem na rynek odpowiednio potestować. Dzięki uprzejmości SCEP mieliśmy okazję sprawdzić online'ową wersję beta najnowszego hitu Naughty Dog i z przyjemnością podzielimy się z Wami spostrzeżeniami.
W grywalnej wersji udostępniono trzy tryby - Kooperację, typowy Deathmach oraz Plunder, czyli odpowiednik Capture the Flag znanego z innych pozycji. Zacznijmy od tego pierwszego. W co-opie może brać udział trzech graczy, choć jeśli długo nikt się nie dołączał, gra puszczała mnie nawet samego (prawdopodobnie to tylko błąd bety, pewnie w pełnej wersji nie da się tego zrobić), więc mogłem sobie w niektórych sesjach swobodnie sprawdzić teren. Oddano tu do dyspozycji znany z filmików poziom z uliczkami Nepalu (patrz screenshot poniżej), w którym trzeba było po prostu dotrzeć z punktu A do B, by zaliczyć zadanie.
Na początek wyjaśnijmy sobie jedno - całego trybu przygodowego w Uncharted 2 nie będziecie w stanie przejść w kilka osób. Kooperacja to jedynie wycięte fragmenty wybranych poziomów z postawionym zadaniem - najczęściej dotarcia do jakiegoś miejsca. Wspomnianą lokację w Nepalu troszeczkę usprawniono względem tego, co można było widzieć wcześniej na filmikach, gdzie prezentowano wycinek kampanii dla jednego gracza. Pojawiła się większa ilość murków, by dało się za czymś schować podczas strzelanin, a poza tym wypuszczono większą ilość przeciwników, by trzy osoby miały jakieś wyzwanie. Trzeba przyznać, że poziom trudności jest dość wysoki, a oprócz zwykłych oponentów co jakiś czas trzeba było poradzić sobie także z sub-bossami w postaci bardziej dopakowanych jednostek z wielkim gatling-gunem w łapie. Strzał w głowę nic im nie robi - muszą zwyczajnie przyjąć dużą ilość ołowiu, by w końcu paść na glebę. Tutaj właśnie niezbędna jest dobra współpraca drużyny, bo jedna osoba może zwrócić uwagę bad-assa, a pozostałe dwie ładować w niego ile wlezie. Trochę trąci to oldschoolem, jeśli mam być szczery.
Oczywiście podczas przeprawy można pomagać sobie w inny sposób. Gdy jedna z postaci zginie, pozostałe mają chwilę, by ją uratować. Na ekranie pojawia się specjalny wskaźnik, który pokazuje odliczanie czasu pozostałego rannemu. Jeśli wszyscy trzej gracze zginą, gra wróci ich do poprzedniego checkpointa. Miejcie jednak na uwadze, że "zapoznać się z robakami" można tylko kilka razy, później następuje już klasyczne "game over". Oprócz standardowego strzelania do kolejnych chmar przeciwników, trzej gracze mogą rywalizować ze sobą - przyznawane są punkty za kolejne trafienia, combosy (serie kilku oponentów pod rząd). Ważne jest nawet to, z jakiej broni wykańczacie swoich wrogów, bo im słabszą rzeczą się posługujecie, tym więcej punktów dostajecie. Dochodziło do komicznych sytuacji, w których wszystkie osoby biegały i próbowały wykonywać ataki typu "melee".
Co można poprawić? Przede wszystkim ogromną przewidywalność kolejnych starć. Zawsze w zasadzie trzeba przejść przez schemat: najpierw kilkunastu "zwykłych" przeciwników, a potem dwóch-trzech tych bardziej wytrzymałych i silniejszych. Oprócz tego oponenci zawsze wysypują się z tych samych miejsc - czasami wręcz "znikąd", czyli pojawiają się tam, gdzie teoretycznie nie ma żadnej możliwości wejścia. O standardowych zwisach bety, czy np. zgonie po wejściu do kałuży już nie wspominam, bo trzeba to po prostu zwalić na wczesną, zabugowaną wersję gry. Szkoda też, że w kooperacji niemal wyłącznie chodzi o strzelanie, przydałyby się też jakieś zagadki do wspólnego rozwiązania, bo poza zrzuceniem szafy przez jedną z osób, by pozostałe miały możliwość przejścia, nic specjalnego tu się nie działo.
