Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
The Outfit Xbox 360

Druga wojna światowa to temat, na którego podstawie powstało już bardzo wiele gier. Developerzy dwoją się i troją, aby pokazać nam w swoich tytułach coś nowego. I owszem, udaje im się to, ale sprawa z czasem komplikuje się coraz bardziej i ciężko jest zachwycić gracza czymś nowym w tym temacie. THQ nie boi się jednak wyzwań i wkrótce zaserwuje nam swój tytuł. Ich The Outfit skierowany na Xbox'a 360 to strzelanka TPP z motywami strategicznymi, czyli coś a'la wydany niegdyś przez EA Freedom Fighters. Niedawno THQ umieściło grywalne demo TO na Xbox Marketplace, aby każdy mógł sprawdzić jak sprawuje się ich gra.

Po odpaleniu demka moje oczy przywitało bardzo ładne Menu, w którym przygrywała fajna, nastrajająca do walki muzyczka. Niestety, jak to w demach bywa, opcji do sprawdzenia było niewiele. Jedyną jaką miałem do wyboru był tryb 'Multiplayer Online', więc czym prędzej go odpaliłem. Demonstracyjna wersja TO oferowała przetestowanie trzech typów meczów, które różniły się od siebie ilością mogących w nie zagrać graczy. Były to: 1v1, 2v2 i 3v3, czyli typowe deathmache w pojedynkę albo w teamach. Jedynym zadaniem jakie miałem w nich do wypełnienia, było pokonanie wroga, poza tym nie różniły się one od siebie niczym w kwestii zasad, więc bez zbędnych formalności zabrałem się za testowanie.



Zależnie od tego, który z meczów wybrałem, stawałem po jednej ze stron WWII. W 1v1 i 3v3 zagrać mogłem siłami Amerykanów, z kolei w 2v2 wcielałem się w skórę złych Niemców. Każda z "drużyn" pozwalała mi na grę jednym z trzech swoich bohaterów, którzy różnili się od siebie cechami fizycznymi i ekwipunkiem. W teamie amerykańskim dostępny był szybki, ale mało odporny czarnoskóry strzelec, średnio szybki i bardziej odporny wojak z bazooką, no i w końcu wolny, ale bardzo mocny żołnierz wyposażony w miotacz płomieni. Jeśli chodzi o Niemców, tam sytuacja prezentowała się podobnie jak w poprzedniej ekipie, z tym że tutaj zamiast murzyna do wyboru została oddana mi mało urocza kobieta-żołnierz (na szczęście nie ma tu dyskryminacji:). Po wybraniu postaci z oddziału amerykańskiego (bazooka Joe:) pozostał mi jedynie wybór miejsca na mapie, z którego chciałbym startować, a po odczekaniu kilku sekund walka się zaczęła...

Trafiłem do niewielkiej wioski na której krańcach mieściły się obozy obydwu stron konfliktu. Oprócz nich dostrzec mogłem jeszcze dwa inne budynki umiejscowione po lewej i prawej stronie planszy - te służyły jako kolejne "mini bazy" do zajęcia. Przez środek levelu płynęła sobie beztrosko rzeczka, a nad jaj środkiem przebiegał dosyć szeroki mostek. Plansza prezentowała się całkiem ładnie, choć bez jakichś tam specjalnych rozbłysków, czy zapierających dech w piersiach motywów graficznych... Taka zwykła wioska na peryferiach, skrawek pola i dziury w ziemi, które miały za chwilę powstać w wyniku moich niszczycielskich działań...

Walka rozpoczęła się szybciej niż zdążyłem ścisnąć pada i skryć się swoją postacią "za węgłem". Oprócz mnie, w moim obozie było jeszcze kilku innych wojaków, którzy starali się robić to co ja i byli gotowi oddać za mnie swoje życie. Nie mogłem dłużej czekać, bo mimo wszystko moi mało inteligentni kompani ciągle ginęli, a przez to szala zwycięstwa przesuwała się powoli na stronę przeciwnika. Wybiegłem więc i począłem siać rozpierduchę. Za każdego zabitego przeciwnika otrzymywałem punkty, ale jak na razie nie wiedziałem na co je spożytkować, więc nie interesowałem się tym zbytnio. Kamera trzymała się lekko za plecami mojego bohatera i nie wykonywała żadnych zbędnych ruchów, przez co zamiast przeszkadzać, jak to czasem w życiu bywa, pomagała mi i elegancko pokazywała pole walki. Przeciwnik wraz ze swoim oddziałem zajmował w tamtej chwili most, więc zabrałem się żwawo za jego odbicie. Długo jednak nie ustałem, bo drań rozwalił mnie z działka przeciwpancernego. Skąd on wziął takie działko i jak udało mu się je przenieść na most? Odpowiedź poznałem już po krótkiej chwili... Po śmierci wybrałem inną postać, czyli typa z flamethrowerem, aby przetestować jego gabaryty. Wylądowałem z powrotem w obozie i kurczowo rozpocząłem poszukiwania sposobu na sprawienie sobie takiego cacka, jakie posiadał aktualnie mój oponent. W końcu wcisnąłem któryś z przycisków i otworzyło się przede mną małe menu składające się z umieszczonych w kole ikonek pojazdów i innych zabawek oraz wojskowych działań. Włączenie tegoż nie pauzowało jednak gry więc nie miałem zbyt wiele czasu na dumanie, bo przecież przegrywałem w tym samym czasie mecz!

Każda ze stron pojedynku może użyć takiego właśnie menu w celu zakupienia za zdobyte podczas walki punkty jakiegoś pojazdu, czy ciężkiej, stacjonarnej broni. Wyjaśniła się zatem nurtująca mnie już od dłuższej chwili kwestia posiadania przez mojego wroga niszczycielskiej broni palnej. Oprócz machin wojennych w owym menu za zdobyte punkty mogłem podjąć także pewne specjalne i różniące się od siebie taktyczne działania. Do wyboru miałem więc m.in. wezwanie dodatkowego wsparcia piechoty, nalot bombowy na wskazany cel (który wyglądał zresztą całkiem imponująco), zakup i przysłanie we wskazane miejsce ciężkiego pancernego czołgu, działka przeciwpancernego itd. Opcji do wyboru jest całkiem dużo i sprawują się one świetnie w czasie walki. Patent ten uważam więc za trafiony i mam nadzieję, że nie ulegnie on pogorszeniu przy okazji "usprawniania" finalnej wersji gry.



Wróg nie wiedział jeszcze co go czeka, a ja postanowiłem rozgromić go szybko i z zaskoczenia. Wykorzystałem do tego wszelkie możliwe sposoby oddane mi w podręcznym menu, oraz swoje skromne doświadczenie z grami tego typu. Wróg po kilku porządniejszych atakach padł na glebę, a mi pozostało cieszenie się chwilą glorii. Najwidoczniej trafiłem na słabego przeciwnika, ale nie bójcie się, z pewnością zdarzy Wam się niejeden mecz z prawdziwymi "mastahami" TO...

Gra wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie i z wielką chęcią rozegrałem w nią jeszcze niejeden meczyk. Pomysł z wrzuceniem do demka trybu Multiplayer spodobał mi się, bo wspaniale jest bawić się całymi godzinami z innymi graczami w takie taktyczne potyczki zamiast przejść raz, czy dwa krótki jak to w demach bywa tryb single, po czym usunąć "szpila" z dysku. Oczywiście takie rozwiązanie niesie też ze sobą pewne minusy. Ciężko jest określić bliżej jak gra będzie wyglądała graficznie w trybie Singleplayer, bo tam zwykle wygląda ona najlepiej, nie sposób także napisać cokolwiek o fabule, bo przecież nie każdego interesuje gra przez sieć i w końcu ciężko jest określić ogólny charakter rozgrywki. Czy będą w niej jakieś inne zadania poza "search and destroy"? Czy będzie to historia pełna fabularnych rozkoszy, czy też jedynie siekanka, której zadaniem ma być odciągnięcie naszych umysłów od świata prawdziwego? Stawiałbym raczej na tą drugą opcję. Ogólnie The Outfit bardzo mi się spodobał. Mimo dosyć średniej grafiki (w końcu to next-gen, a to zobowiązuje do czegoś developerów) i nastawienia na totalną rozpierduchę, tytuł ten zaoferuje nam z pewnością wielkie pokłady grywalności. Czekam z niecierpliwością...

Velios

Strona artykułu: [1]        

UID: 1112
Okładka/art:
Tytuł:
The Outfit
Developer: Relic
Gatunek: TPS
Data wydania:
EUR: 17/03/06
USA: 13/03/06
JAP: 02/11/06
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!