Druga sprawa to jednak sam soundtrack, którego można posłuchać poruszając się pojazdami lub bywając w nocnych klubach. 61 kawałków, jakie nam tu zaserwowano, po prostu idealnie pasuje do prezentowanej tematyki. Jest tu kilku znanych wykonawców (Eminem, Kasabian), ale choć w większości dostaliśmy utwory mniej znanych twórców, to co jeden to lepszy od poprzedniego. Jest trochę rapu, elektronicznej muzyki, rocka, ale rzadko zdarza się gra, w której praktycznie każdy kawałek tak wpada w ucho jak w Sleeping Dogs. Ktoś odpowiedzialny za ten element gry odwalił kawał dobrej roboty, a dodatkowego smaczku dodaje fakt, że kilka piosenek pochodzi prosto z rynku chińskiego. Twórcy spokojnie mogliby wypuścić oficjalny soundtrack w sklepach muzycznych i byłby to naprawdę wart uwagi krążek. Póki co w sieci krąży tylko nieoficjalny (czyt. "piracki”) zbiór wszystkich utworów, a szkoda. W każdym razie, moim zdaniem to jak na razie najciekawszy soundtrack tego roku i wątpię, że jakaś inna pozycja będzie w stanie to przebić. Za dźwięk w pełni zasłużone 10/10.
Na koniec jeszcze słowo na temat brutalności i żywotności. Gra niestety nie jest najdłuższa – przynajmniej jeśli przyjąć standardy produkcji z otwartym światem. 10 godzin na główny wątek to z jednej strony w sam raz, a z drugiej – chciałoby się więcej, zwłaszcza jeśli porównywać tę pozycję z dziełami Rockstar. Plus za to, że do zaliczenia jest jeszcze sporo wątków pobocznych, a do tego masa zbieractwa, co na pewno ucieszy fanów wyciskania z gier wszystkich soków. Pamiętajcie też, że SD jest bardzo brutalna. Wei porusza się w końcu wśród chińskich organizacji przestępczych, a tam nie ma miejsca na litość. Łamanie rąk, wieszanie swoich wrogów, czy operowanie tasakami to tylko nieliczne przykłady pokazujące bardzo sugestywnie jak brutalne są tamtejsze triady. To zdecydowanie produkcja dla dorosłych graczy i brawa też dla twórców za to, że nie starali się swojego tytułu „ugrzecznić”, żeby tylko na siłę dostać niższe oznaczenie wiekowe.
Sleeping Dogs nie jest pozycją innowacyjną, ale nie można odmówić jej dopracowania. Ludzie z United Front Games wpakowali do swojego tytułu wszystko, co znamy już z gier GTA-podobnych, ale każdy element został na tyle dopracowany, że nie można mieć o to do nich pretensji. Brakuje tu wprawdzie nieco oryginalności, ale nie można mieć wszystkiego. Dostaliśmy świetny klimat Hong Kongu, niezłą fabułę i dopracowane sekcje jeżdżone oraz chodzone. Do tego świetny model walki wręcz i ciekawe, zróżnicowane misje. Czego chcieć więcej? Może tylko lepszej oprawy graficznej i zaproponowania jakichś nowych rozwiązań, które popchną ten gatunek nieco do przodu. Z innowacji i nowych elementów słyną właśnie gry spod znaku Grand Theft Auto i dlatego są tak cenione przez wszystkich graczy. W oczekiwaniu na piątą odsłonę GTA możecie jednak spokojnie zainwestować w Sleeping Dogs – to naprawdę jedna z najmilszych niespodzianek tego roku. Gra jakościowo świetna, czego nikt chyba się nie spodziewał. Symbolicznie też kończy sezon ogórkowy, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach. Wreszcie dostaliśmy hit z prawdziwego zdarzenia. Polecam.
Rafał „Baron Ski” Skierski
PLUSY:
- Klimat i świetnie ukazane realia podziemnego świata;
- Ciekawe zadania w głównym wątku;
- Oprawa dźwiękowa – zarówno dubbing, jak i świetny soundtrack;
- System walki;
- Dużo zadań pobocznych i rzeczy do znalezienia.
MINUSY:
- Twórcy bazują na sprawdzonych schematach – brakuje innowacyjności;
- Oprawa graficzna na konsolach prezentuje się co najwyżej dobrze;
- Podstawowa kampania (jak na grę z otwartym miastem) mogłaby być dłuższa.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -