Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Resident Evil 6 - recenzja PlayStation 3Xbox 360PC

Z długoletnimi seriami przeważnie jest taki problem, że twórcy niechętnie wprowadzają nowości. Każde rozwiązanie jest tu ryzykowne – sprawdzone schematy będą krytykowane przez tych, którzy narzekają na wtórność; z kolei innowacje często są wytykane jako niepotrzebne przez największych fanów. Pamiętam jak Capcom dostarczył Resident Evil 5 – wówczas to zapewniano nas, że kolejna część będzie na swój sposób rewolucyjna, że „piątka” jest ostatnim tytułem bazującym na schemacie znanym z RE4.

Nowości były potrzebne, jednak droga obrana przez developerów jest z pewnością dyskusyjna. Większy nacisk położono na akcję (ponownie…), a mniejszy na typowe straszenie, które pamiętamy z pierwszych odsłon. Trzeba to zaakceptować już na samym początku, bo w innym wypadku czeka Was rozczarowanie. Zdarzają się naturalnie subtelne momenty, w których pojedyncze dźwięki czy sytuacje powodują niekontrolowane podskakiwanie w fotelu, ale należą one do rzadkości. Dużo częściej jedynym, o co należy się tu martwić są problemy typowo survivalowe – czy nie zabraknie amunicji, czy przeciwnicy jeszcze długo będą nacierać, czy wystarczy lekarstw na podleczenie ran… Resident Evil 6 to nie tyle straszenie nas jednym czy dwoma zombiakami. To rzucenie w kierunku gracza dziesiątków przegniłych truposzy i patrzenie na to, czy sobie poradzi.



Fabuła prezentowana jest z kilku różnych perspektyw. Od samego początku do wyboru mamy trzy kampanie – Leona Kennedy’ego, Chrisa Redfielda oraz Jake’a Mullera (syna Alberta Wespera). Prolog pokazujący wydarzenia z dalszej części kampanii Leona wyraźnie sugeruje, aby to właśnie tę historię poznać na początku. Jest w tym zresztą sporo racji, bo ten wątek jest chyba najciekawszy i, co pewnie ważne dla fanów klasycznych części Resident Evil, najmniej w nim czystej akcji. Wzorem piątej odsłony, tutaj również można przechodzić kampanię w trybie kooperacji. W związku z tym, każdy z wymienionych bohaterów ma towarzysza, który przedziera się z nim przez wszystkie epizody. Z Leonem biega niejaka Helena Harper, z Chrisem – Piers Nivans, a z Mullerem – Sherry Birkin. Mniejsza już jednak kim oni są, bo tak naprawdę są to płytkie postacie, które nie wnoszą swoją osobą zbyt wiele do całej historii. Wyraźnie widać, że to tylko przystawki, które trzeba było dokleić, aby co-op był w ogóle możliwy.



Duży plus RE6 to bez wątpienia żywotność. To nie jest kolejna gra akcji, którą ukończycie w kilka godzin. Każda z kampanii to mniej więcej 7-8h grania, a przecież po ukończeniu tych trzech epizodów odkrywa się jeszcze bonusowy, pełnoprawny wątek! To już daje nam jakieś 30 godzin grania, choć to jeszcze nie wszystko. Z czasem dostaniecie możliwość przejścia wszystkich kampanii wcielając się tym razem w skórę dotychczasowych partnerów. Choć, jak już wspomniałem, to bohaterowie bez większej głębi, to faktem jest, że w pewnych momentach kampanii drogi dwójki postaci rozdzielają się i przez kilka minut każdy przemierza inne rejony danej lokacji. Oznacza to, że najwięksi fani z pewnością ukończą wszystkie epizody co najmniej dwukrotnie, aby poznać całą historię z wszystkich możliwych perspektyw. Za takie potraktowanie tematu, Capcom zbiera zasłużone brawa.

Twórcy chcieli, aby każda z kampanii w znaczny sposób różniła się od pozostałych. Trzeba przyznać, że poradzili sobie z tym zadaniem. Historia Leona i Heleny to tak jakby realia znane z pierwszych minut Resident Evil 2. Akcja w „szóstce” rozgrywa się w innym mieście (Tall Oaks), ale przypomina ono Raccoon City, tyle że zombiaków jest z dziesięć razy więcej. Tutaj nie chodzi o to, że w jakimś ciasnym pomieszczeniu zaatakuje Was jeden zombie – w RE6 najczęściej mamy do czynienia z większymi przestrzeniami. Jest tunel z torami metra, ulice zastawione samochodami, cmentarzysko, czy wielkie place, na których trzeba odpierać ataki przegniłych przeciwników. Mimo, że kampania Leona również pełna jest momentów prosto z gier akcji, to i tak najbliżej jej do poprzednich odsłon. Na pewno nie będzie to dla Was żadna rewolucja.



Byłaby, jeśli wybralibyście na sam początek historię Chrisa Redfielda. Ten epizod to już praktycznie niemal w całości strzelanina. Zombiaki zostają zastąpione przez tzw. J’avi – to zmutowana wersja nieumarłych, którzy zachowaniem bardziej przypominają prawdziwych żołnierzy niż zombies. Chris i jego partner Piers nie przebierają w środkach – prują z karabinów do wszystkiego co się rusza, często podróżują z całym oddziałem pomocników i sieją spustoszenie w szeregach wroga. J’avi oprócz tego, że potrafią szybko przemieszczać się i atakują niczym ludzie to jeszcze są w stanie przeobrażać się w kreatury przypominające Necromorphy z Dead Space. Ich design jest nieco dyskusyjny, bo na przykład z odstrzelonych kończyn wykształci się przerośnięta ćma, która lata i taszczy za sobą sprawną część J’avi. Ten delikwent będąc do góry nogami potrafi się w ten sposób przemieszczać i nawet strzelać z karabinu! Cóż, w RE widziałem już tyle mutacji, że nic mnie już nie zdziwi.



Strona artykułu: [1]  [2]  [3]    

UID: 5162
Okładka/art:
Tytuł:
Resident Evil 6
Developer: Capcom
Gatunek: akcja/TPP
Data wydania:
EUR: 02/10/12
USA: 02/10/12
JAP: 04/10/12
Poziom trudności:
średni (3/5)
8.1/10
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!