Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Prince of Persia: Warior Within PlayStation 2
Nastały czasy, kiedy naprawdę trudno jest coś osiągnąć w pojedynkę. Zazwyczaj za nowatorskimi wynalazkami stoją całe tabuny ludzi, którzy pracują najczęściej w konkretnym, określonym z góry celu. Ale w roku 1989 było inaczej. Wtedy wystarczyła jedna osoba, by stworzyć coś niezwykłego. I takim właśnie człowiekiem był Jordan Mechner, który w tamtym okresie (z drobną pomocą brata i ojca) stworzył jedną z najpopularniejszych gier komputerowych "ever". Prince of Persia, bo tak nazywał się ten tytuł, był grą o zachwycającej w tamtych czasach animacji głównego bohatera (tytułowego Księcia Persji), interesującej, klimatycznej fabule i niebywałej grywalności. To wystarczyło, by PoP został wydany na wszystkie chyba dostępne w późniejszych czasach platformy do grania (z moim Siemensem C55 włącznie). Sukces pierwszej części był tak wielki, że już po kilku latach wydano Prince of Persia 2, a później jeszcze Prince of Persia 3D. Jednakże, żadna z tych pozycji nie osiągnęła tak wielkiego sukcesu jak pierwowzór. Prawdziwy powrót serii do dawnej świetności nastąpił w roku 2003, kiedy to Ubisoft wypuścił na rynek Prince of Persia: Sands of Time.
Świetna grafika, ultra-płynna animacja, wciągająca fabuła, ciekawe patenty (jak np. tytułowe Piaski Czasu) zrobiły z nowego Prince’a pozycję naprawdę bliską doskonałości. Nie wiadomo czemu tytuł sprzedawał się marnie i nie przez wszystkich został przyjęty entuzjastycznie. Niezależnie od tego, twórcy gry (studio Ubisoft Montreal) widząc wielki potencjał nowego Księcia, postanowili wypuścić sequel SoT. Prince of Persia: Warrior Within, bo o nim mowa, to tytuł oczekiwany przez całe rzesze graczy na całym świecie. Czy w okresie takiego zagęszczenia na rynku, w czasie premier takich hitów jak Halo 2, GTA: San Andreas, NFSU2, czy Half-Life 2, nowy Książe jest w stanie w jakiś sposób zabłysnąć, wybić się ponad tłum? Zapraszam do recenzji...

Ogólnie rzecz biorąc Warrior Within bardzo luźno nawiązuje do Piasków Czasu. Dlaczego? Bo pomijając to, że głównym bohaterem ciągle jest Książę, a gra dalej ma charakter zręcznościowy, to cała reszta tworzy obraz gry zupełnie innej niż prequel. Klimat rozgrywki zmienił się diametralnie. Z grzecznego księżulka-lalusia z części pierwszej zrobił się brzydki madafaka - pan nikt-mi-nie-będzie-w-kaszę-dmuchał. Poziom trudności także uległ znacznym przeróbkom – Piaski Czasu były dosyć proste, w Warrior Within zaś nie raz przyjdzie sfrustrowanemu graczowi wyładowywać swój gniew na np. członkach rodziny, a od słów oznaczających po łacinie krzywiznę niejednokrotnie zaroi się w powietrzu. Kolejna zmiana – Sands of Time było epicką opowieścią, interaktywną baśnią z happy endem. W Warrior Within sytuacja jest zgoła odmienna. Tu nie ma czasu, ani miejsca na popełnianie błędów. Najdrobniejsze potknięcie może zakończyć się śmiercią Księcia i zakrwawionym napisem Game Over.

Fabuła jest kontynuacją tej z Piasków Czasu, choć w międzyczasie (pomiędzy kolejnym częściami), następuje tzw. twist (zwrot akcji) i cała sytuacja zmienia się o jakieś 180 stopni. Otóż w Sands of Time można było używać Piasków Czasu bez żadnych właściwie ograniczeń. Pozwalało to na prawie dowolne manipulowanie czasem. W Warrior Within panowanie nad czasem pozostało, ale... Właśnie... W sequelu cała intryga opiera się na spłacaniu długu zaciągniętego właśnie z powodu nadmiernego korzystania z Piasków Czasu w części pierwszej. Okazuję się, iż każdy kto odważył się użyć Piasków Czasu (nieważne czy w dobrych, czy w złych zamiarach) musi zginąć, a wykonawcą wyroku ma być demon Dahaka – istota niezwykle silna i wytrzymała, o nadludzkich umiejętnościach i, co gorsza, niepokonana – nikt jeszcze nie zwyciężył Dahaki w walce. Na szczęście Książe trzyma się mocno, nie „dyga” ani nie „penia”, nie wygląda też jakby popuścił w spodnie, więc chyba nie ma się czego bać. Plan ma prosty: najpierw popłynie na Wyspę Czasu, następnie wyrżnie wszystkich stojących mu na drodze do Pałacu Sułtana przeciwników, odnajdzie portal czasowy, cofnie się do przeszłości do czasów stworzenia Piasków Czasu, zniszczy je (tak żeby goniący go demon przestał się go czepiać) i wróci do teraźniejszości, a to wszystko przeplecie ucieczkami przed Dahaką. Że niby mission impossible? Luz – dla Księcia impossible is nothing. Czas więc wziąć się do roboty. Książe wypływa na pełne morze i kieruje rufę swojego statku w stronę Wyspy Czasu. A tu zonk – po drodze jego łajbę napadają źli piraci z wredną (acz ładną) paniusią na czele. Shahdee, bo tak jej na imię, najwyraźniej ma coś przeciwko wyprawie Księcia. I zaczyna się sieczka.

Walka robi piorunujące wrażenie. W odpowiednim menu dostępne jest lista wszystkich możliwych ataków Księcia, a tych jest naprawdę dużo. Walka z jednym mieczem, z dwoma, przy użyciu buławy, topora, czy wreszcie ze sztyletem – to robi wrażenie, tym bardziej, że każdą bronią walczy się inaczej. Do tego dochodzi możliwość podnoszenia zostawionego przez ofiary Księcia oręża oraz układania „zestawów” złożonych z dwóch broni – np. z miecza i topora, buławy i sztyletu, etc. Istnieje także możliwość rzucania bronią. W momencie wyjątkowo celnego rzutu, akcja na chwilę zwalnia, a kamera podąża za rzuconą bronią i w sposób filmowy ukazuję graczowi śmierć
trafionego. Jak już mówiłem, lista combosów jest oszałamiająca – poczynając na „zwykłych” atakach, jak np. ścięcie przeciwnikowi głowy, tudzież pocięcie przeciwnika na kawałki, poprzez przeskakiwanie wroga, odbijanie się od niego i przecinanie go od tyłu idąc, na takich perełkach jak chwycenie broni oponenta i wbicie jej mu w brzuch, albo duszenie ofiary od tyłu i skręcanie karku kończąc. Dozwolone są także wszelkie manewry z Piaskami Czasu, co po zsumowaniu dostarcza graczowi przed telewizorem prawdziwej uczty dla oczu, otwiera przed nim przeogromny wachlarz kombinacji oraz daje mu możliwość oglądania stworzonej przez niego serii śmiertelnych combosów w akcji. Huh... Ale to ciągle nie wszystko ;).

W końcu, z czymś trzeba walczyć, prawda? Ale i w tej dziedzinie Warrior Within nie zawodzi. Graczowi przed TV przyjdzie walczyć m.in. ze: zwykłymi piratami i rozbójnikami (na zakąskę), „cieniami” (teleportującymi się powłokami, które uważają, że są dobre ;)), ubranymi w czerwień wojowniczkami ninja – dosyć wkurzającymi, acz raczej łatwymi do pokonania laseczkami, czy wreszcie olbrzymami – z nimi jest już odrobinę trudniej, ale i na nie jest sposób – wystarczy wskoczyć na takowego i kilka razy dać mu w łeb, a stanie się potulny jak baranek ;). Ale trzeba uważać, bo Książe złapany przez takiego olbrzyma może bardzo szybko znaleźć się na ziemi z rozległymi ranami na całym ciele i spłaszczoną facjatą. Do tego dochodzą jeszcze świetnie zaprojektowani bossowie, z którymi walki potrafią być naprawdę wyczerpujące. Nieźle, co? Ale czymże byłoby to wszystko bez odpowiedniej oprawy graficznej?

Na szczęście i ona nie zawodzi. Twórcy gry zmienili klimat na mroczniejszy i konsekwentnie trzymają się tego – w teraźniejszości (mówiłem już, że w akcja dzieje się w teraźniejszości i przeszłości) wszystko wygląda tragicznie – Pałac Sułtana to jedna wielka ruina, a w kolejnych pomieszczeniach widoczny jest znaczny upływ czasu – wszystko jest zaniedbane, poniszczone, „nadgryzione” zębem czasu. W przeszłości robi się odrobinę przytulniej, acz dalej wyczuwalny jest klimat obskurności. Animacja jest olśniewająca – walki wyglądają przepięknie i płynnie. Płynność rozgrywki nie spada poniżej 50 klatek na sekundę, a przynajmniej moje oko takich spadków nie uświadczyło. Wszystkie ruchy Księcia, każdy atak mieczem, wszelakie akrobacje – to wszystko zostało dopracowane w każdym calu. Cieszą też takie szczegóły jak dynamiczne cienie, idealnie wyprofilowane i wyważone poziomy (o nich za chwilę), czy chociażby piasek spadający z krawędzi, na której zwisa Książe albo zasłony, które poruszają się, gdy główny bohateer przechodzi w ich pobliżu.
Strona artykułu: [1]  [2]      

UID: 3105
Okładka/art:
Tytuł:
Prince of Persia: Warior Within
Developer: Ubisoft Montreal
Gatunek: TPP
Data wydania:
EUR:
USA:
JAP:
Poziom trudności:
8.9/10
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!