Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Piractwo raz jeszcze - dyskusja PlayStation 3Xbox 360WiiPlayStation 2PSPDSPC
Problem piractwa powraca niczym bumerang. Był obecny i szeroko komentowany kilkanaście lat temu, a teraz jeszcze przybiera na sile. Niedawno Microsoft zorganizował akcję „Nie przerabiam, nie kradnę”, a najwięksi polscy dystrybutorzy co roku nie nadążają liczyć strat i zastanawiać się kiedy poniesione nakłady w końcu zaczną im się zwracać. Może i nie jest aż tak źle, ale Polska należy niestety do krajów, w których piractwo jest rozwinięte na bardzo dużą skalę. Czy ma to szansę się zmienić w najbliższym czasie?

 

Call of Duty: Modern Warfare 2 to najlepiej sprzedająca się gra w historii. Szefostwo Activision liczy kolejne banknoty spływające do kasy firmy, ale równocześnie zdaje sobie sprawę, że mogłoby być jeszcze lepiej. Właśnie gdyby nie piractwo. Opublikowane kilka tygodni temu dane przez serwis TorrentFreak pokazują, że najnowszy hit studia Infinity Ward był również najczęściej ściąganym nielegalnie tytułem w sieci. Z samych tylko torrentów „poszło” blisko 4 miliony kopii w wersji na PC i 970 tys. w wersji na Xboxa 360. A trzeba pamiętać, że torrenty to tylko jeden z kanałów „dystrybucji” (jest jeszcze sporo innych sposobów wymiany plików, choćby możliwość ściągania gier w częściach umieszczanych w takich „magazynach” plików jak rapidshare, megaupload czy innych). Można więc spokojnie szacować, że gdyby nie problem piractwa, sprzedaż Modern Warfare 2 mogłaby być przynajmniej 1,5 raza większa. Oprócz tego nietrudno zauważyć, że to na PC problem jest dużo większy. Wiele firm od dawna rozważa przerzucenie się z rynku pecetowego na konsolowy, inne już dawno to zrobiły. Powód? Między innymi piractwo, które w przypadku konsol jest szerzone na dużo mniejszą skalę.

 



 

Polski oddział Microsoftu, odpowiedzialny za wszystkie sprawy związane z Xboxem 360 w naszym kraju, zorganizował ostatnio akcję "Nie przerabiam, nie kradnę". W jej ramach powstała specjalna strona internetowa, na której można wyrażać swoje poparcie, wziąć udział w konkursie, zamieszczono też wywiady z kilkoma osobami z tzw. branży (media), które zachęcały do tego, by zaopatrywać się wyłącznie w oryginały. Równocześnie powstała KontrAkcja, stworzona przez graczy, a wymierzona w polski oddział Microsoftu. Tym razem twórcy ochrzcili ją „Nie sprzedaję wybrakowanych gier, nie kradnę”. Autorom chodzi zwłaszcza o brak dostępu do Xbox Live dla polskich graczy, a także o „okradanie” wybranych gier np. z voucherów, które w cywilizowanych krajach pozwalają pobrać do danej gry dodatkową zawartość – jako, że nad Wisłą dostępu do XBL oficjalnie nie ma, więc nie ma też voucherów.

 



 

Jedna i druga strona ma na pewno swoje racje. Po pierwsze samo przerobienie konsoli to jeszcze nie złodziejstwo, więc hasło Microsoftu jest troszkę chybione. Mniejsza jednak z nim. Obwinianie o wszystko polskiego M$-oftu też nie jest do końca uzasadnione. „Polski Xbox Live” nie jest zależny od nich, można mieć natomiast pretensje o wprowadzanie nas w błąd, ciągłe przesuwanie terminu wprowadzenia i zwodzenie graczy. Ważne jednak, że obie strony doszły do jakiegoś porozumienia i będą starać się przekazać "centrali", iż polscy gracze chcą polskiego Xbox Live. Część „opozycji” jako argument podaje działania ze strony Sony Polska – „spolszczenie” PS Store oraz znakomite polskie wersje językowe gier, coraz lepsze edycje limitowane gier itd. Weźmy jednak pod uwagę jedną rzecz – „dziać się” zaczęło w tym przypadku tak naprawdę dopiero od czasu PlayStation 3, a więc konsoli, która na szeroką skalę nie została złamana przez piratów. Wcześniej był PSX i PS2, kiedy wsparcie nie było aż tak wielkie. Dlaczego? M.in. przez powszechność nielegalnych kopii gier, które wypalić mógł każdy posiadacz blaszaka. Teraz wiadomo, że każdy, kto będzie chciał zagrać w nowego exclusive’a od Sony, będzie musiał pójść do sklepu i kupić oryginalną wersję gry. Rośnie więc baza docelowa, bo nawet ludzie, którzy wcześniej piracili na potęgę, teraz nie mogą odmówić sobie zagrania w Uncharted 2 czy Killzone 2. Po prostu odłożą trochę pieniędzy i wyłożą je na kontynuację swojej ulubionej serii. Innymi słowy, nie mają wyjścia. Doskonale zdają sobie z tego sprawę ludzie odpowiedzialni za promocję nowości od Sony i poczynają sobie coraz śmielej z różnego rodzaju inicjatywami. W przypadku 360-tki już tak różowo niestety nie jest. „Kopie zapasowe” to powszechny problem i niestety działa on bardzo negatywnie na rozwój tej platformy w naszym kraju.

 



 

Na forach często spotykałem się z próbą bronienia zjawiska piractwa. Najczęściej wypowiadali się ludzie, których – jak piszą – nie stać na oryginalne wersje gier, w związku z czym nie mają innej możliwości niż ściąganie nowości z torrentów. Umówmy się jednak, na piractwo nie ma wytłumaczenia. Piracisz = kradniesz. Granie to dość kosztowne hobby, to wiadomo. Trudno jednak wytłumaczyć kogoś, kto np. zakupił sobie wielki telewizor Full HD do swojej konsoli, a potem jedzie cały czas na „kopiach”. Jeśli nie stać cię na nowego Mercedesa, kupujesz używanego. Jeśli nie stać cię na używanego Merca, cóż, nie kupujesz, chociaż bardzo chciałbyś go mieć. Podobnie jest z grami. Można od czasu do czasu pozwolić sobie na oryginał nowości, a jeśli dla kogoś jest za drogo, może poczekać dwa miesiące i kupić „użwykę”. Jeszcze za drogo? Kto w takim razie każe kupować nowości? Gry dostępne na przykład od dwóch lat kosztują grosze, a zapewniają często nie mniejszą grywalność niż nówki. Decydując się na kupno samochodu, musisz pamiętać o tym, że to nie koniec wydatków – dochodzi do tego drogie paliwo, a także ubezpieczenia i przeglądy. W naszej branży „paliwem” są właśnie gry.

 



 

Wiadomo, każdy z pewnością ma coś na sumieniu i rzadko zdarzają się w 100% „czyste” jednostki (najczęściej „stróże moralności” jadą np. na pirackich Windowsach, czy ściągają mp3-ki z sieci), ale fajnie byłoby, gdyby całe zjawisko starać się choć trochę ograniczyć. Nie jesteśmy hipokrytami i absolutnie nie mamy zamiaru pisać, że nigdy nie zetknęliśmy się z "kopiami zapasowymi" gier czy programów. U nas jednak (tj. Reptile & Baron Ski) wraz z kolejnymi przeżywanymi wiosnami zaczęło dojrzewać przekonanie, że jednak warto jest kupować oryginały. Zwłaszcza, gdy już pracujesz i wiesz ile potu musisz wylewać co miesiąc, by dochrapać się upragnionej wypłaty. Po prostu łatwo jest zdać sobie sprawę, że wypalając pirata okradasz twórców, którzy naharowali się niemożebnie, by dostarczyć świetny produkt końcowy, który kręci się w Twojej konsoli. Każdy chciałby dobrze bawić się za darmo, ale nikt za darmo nie wpuści Cię do kina, nie zjesz w świetnej knajpie za free, nie pojedziesz też na wymarzone wakacje za słodkie oczy. No i naprawdę, jest coś fajnego w otwieraniu nowiutkiego pudełka z grą. Ja (tj. Ski) mam to zobaczenie, pewnie nieobce wielu graczom, że uwielbiam zapach nowiutkiej instrukcji do gry. Coś w tym jest:). Poza tym czy nie dumnie jest ustawić taką kolekcję hiciorów na daną platformę, że kapcie spadają? Osobiście na przykład największą kolekcję mam z ery PSone (mała próbka poniżej), ba, cały czas dokładam powolutku kolejne okazy:). Tę konsolę darzę bardzo dużym sentymentem.

 



 

Pewne jest, że piractwo było, jest i będzie, ale można zrobić sporo dobrego choćby ograniczając jego skalę. Super byłoby, jeśli wszyscy nagle przerzuciliby się na oryginały, ale wiadomo, że jest to mało realne. Według szacunków ok. 70-80% polskich graczy częściej lub rzadziej gra na pirackich kopiach. Jeśli więc 20% uczciwych osób pozwala rodzimym firmom utrzymywać się na tym trudnym rynku, tworzyć wielkie polonizacje gier, reklamy na szeroką skalę, to ile byśmy wszyscy zyskali, gdyby choćby z 20% zrobiło się 40%...

Co jakiś czas następują próby walki z całym tym procederem. Ostatnio jakiś inteligentny poseł wpadł na pomysł, by osobom przyłapanym na posiadaniu kopii zapasowych dożywotnio zakazać dostępu do Internetu. W dzisiejszych czasach, gdy wszystkie państwa starają się, by jak najwięcej ludzi mogło korzystać z sieci i mieć dostęp do świeżych informacji, jest to jedna z najgłupszych idei, jakie słyszeliśmy. Poseł został zresztą już obsmarowany i zbesztany przez wiele mediów, więc na tym i my poprzestaniemy. Naszym zdaniem zamiast zastanawiać się co zrobić już po fakcie, należy zastanowić się nad wyeliminowaniem problemu u źródła. Może obniżyć lekko ceny gier? Może dawać do nich więcej bonusów? Może jakieś programy lojalnościowe (np. kupując jedną grę danej firmy, masz zniżkę na kolejną)? Coś, co jeszcze bardziej zachęci zamiast straszyć kolejnymi paragrafami. Od dawna wiadomo, że motywacja pozytywna jest dużo skuteczniejsza od negatywnej.

Najważniejsze jednak na koniec. Grajcie na oryginałach przede wszystkim dla siebie. Rynek gier w Polsce nie rozwinie się jeśli nie będą się tutaj sprzedawać nowe tytuły. Nie będzie niższych cen, nie będzie promocji, czy większej liczby jeszcze bardziej profesjonalnych lokalizacji. Firmy nie będą inwestować, jeśli nie mogą spodziewać się, że osiągną zysk. Im więcej osób to zrozumie, tym lepiej dla całej growej branży w naszym kraju.

Reptile & Ski

PS Powyższym artykułem chcemy zachęcić Was do dyskusji. Napiszcie co sądzicie na temat piractwa. A jeśli już gracie na kopiach zapasowych - co musiałoby się zmienić, abyście zaczęli kupować oryginalne wersje gier?

Strona artykułu: [1]        

UID: 2066
Okładka/art:
Tytuł:
Piractwo raz jeszcze - dyskusja
Developer: -
Gatunek: -
Data wydania:
EUR:
USA:
JAP:
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!