Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
OGM Shoutcast – Trochę prawdy o prasie drukowanej i pisaniu o grach w Polsce. Czy Neo Plus jeszcze się podniesie?

Inna sprawa to rozważania na temat poziomu tekstów w papierowych magazynach. Wiele osób dziwi się, że znani i cenieni redaktorzy odchodzą, a na ich miejsce wskakują ludzie młodzi, w większości studenci. Wielu czytelników twierdzi, że przestało kupować dany tytuł, bo odszedł ten czy inny redaktor. Zastanawialiście się natomiast jakie są faktyczne powody takiego stanu rzeczy? Czas chyba rozwiać pewne utopijne wizje o „pracy w gazecie”. Z tego w obecnych czasach nie da się wyżyć, a przynajmniej nie na dobrym, satysfakcjonującym poziomie. Na niezłe pensje może liczyć co najwyżej kilka osób w redakcji (tzw. „góra”, mająca stałe etaty), natomiast cała reszta działa bardziej na zasadach „współpracy” niż stałej pracy – dostają wynagrodzenie za pojedynczy tekst, także za to jak duży jest on objętościowo (na ilu stronach się ukaże). Czy nie dało Wam do myślenia, że wielu znakomitych, mających swój styl autorów odeszło, gdy weszli tak naprawdę na poważnie w dorosłe życie? Gdy trzeba już co miesiąc opłacać własne rachunki nagle okazuje się, że z „pisania o grach” nie wystarcza i trzeba podjąć męską decyzję, postarać się o bardziej „poważną” pracę, za normalne pieniądze. Prawda jest taka, że podsyłając kilka tekstów do jednego numeru pisma o grach można liczyć raczej na kieszonkowe niż na godziwą pensję. Coś, co wystarczy dla studenta, który sobie w ten sposób dorobi, i dla którego ważniejsza jest (jeszcze) „sława” niż pieniądze.



Polskie czasopisma nie mają najlepszej kondycji finansowej, więc tną koszty jak mogą. Często jedna osoba odpowiedzialna jest za rzeczy, które powinny być obsługiwane przez trzy różne stanowiska. Zdajecie sobie na przykład sprawę z tego, że wielu publicystów pisało dla Neo Plus kompletnie za darmo? Jakby nie było wypełniali strony 100-stronicowego czasopisma, ale robili to bardziej dla „pokazania się”, bo wynagrodzenia za to nie dostawali. Zauważyliście też pewnie, że niektórzy autorzy piszą znacznie więcej recenzji niż inni, nieprawdaż? Wszystko po to, aby zminimalizować koszty. Sam zresztą wspominam jeden z numerów N+ (niestety nie pamiętam już który, ale sprzed jakichś dwóch lat), gdzie Gulash zajął swoimi tekstami ponad połowę działu Recenzji… Podobnie zresztą jest w innych magazynach. Znałem gościa, który pisał dla CD-Action za zupełną darmochę, byle tylko „rozsławić swoją ksywę”. Wydawca zadowolony, bo kosztów nie ponosi. Gorzej już czytelnicy, którzy muszą poznawać kolejnego autora, który pewnie za kilka miesięcy i tak zniknie z pisma. Pół biedy, że autorzy nie piorą brudów na otwartym forum, bo kłótnie z naczelnymi też są na porządku dziennym. Znam przykład redaktora, który domagał się większej stawki za swoje teksty, bo był jednym z najbardziej popularnych autorów magazynu. Naczelny powiedział tylko, że „jeśli ci nie pasuje, czeka dwudziestu chętnych na twoje miejsce” i tak drogi obu panów się rozeszły. Jeśli więc kiedyś jeszcze będziecie zastanawiać się nad tym dlaczego znani redaktorzy odchodzą, odpowiedzcie sobie sami: chodzi o pieniądze. Pisanie o grach to dalej w naszym kraju bardziej hobby niż zawód.

Muszę jeszcze wspomnieć o serwisach internetowych poświęconych grom, których przecież w ostatnich latach otworzyło się mnóstwo. Każdy chciał spróbować swoich sił, ale na koniec i tak okazuje się, że przecież jeśli ktoś inwestuje pieniądze, to nie robi tego po to, aby serwis nie przynosił dochodu. W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy kilka znacznych przetasowań. Należąca do grupy Agora S.A. popularna strona GameCorner.pl z końcem maja przestała istnieć. Zmiany zaszły też w Polygamia.pl, gdzie dotychczasowy redaktor naczelny tworzący witrynę od dobrych 6 lat musiał odejść. Zawirowania nie ominęły serwisu Niezgrani, którego współtworzyli Jakub Tepper oraz Beniamin Durski – wcześniej piszący dla Polygamii, a Tepper także (ostatnio) jako felietonista dla Neo Plus. Obaj panowie musieli odejść ze względu na inne poglądy na dalszy rozwój serwisu – nie porozumieli się z inwestorem. Obserwujemy wyraźne pęknięcia na polskim rynku związanym z pisaniem o grach. Wszędzie, jak zwykle, chodzi o pieniądze. Wiadomo, że każdy serwis growy chciałby zarabiać i utrzymywać się bez problemów karmiąc redaktorów dobrymi pensjami. Problem tylko w tym, że niespecjalnie jest z czego. Wiele stron, które otworzono z myślą o osiągnięciu jakiegoś wyniku w przeciągu 2-3 lat być może jeszcze dryfuje, ale podejrzewam, że to nie koniec przetasowań i zamknięć w najbliższym czasie. Trudno się z jednej strony dziwić, bo przecież nie można poświęcać choćby 6-8 godzin ze swojego dnia na redagowanie serwisu, jeśli nie przynosi on dochodu. Z drugiej strony, wiele projektów po prostu przeszacowano. Inwestorzy liczyli na osiągnięcie dość szybko dobrych wyników finansowych nie znając chyba realiów całej branży.



Strony internetowe żyją tak naprawdę z reklam i współpracy z dystrybutorami przy okazji premier ważnych tytułów. Problem w tym, że w ostatnich latach reklamodawcy bardzo okroili budżety. Każdą złotówkę ogląda się z przysłowiowych trzech stron i dopiero podejmuje się decyzję o wejściu w jakąś kampanię. Ten rok jest pod tym względem dla reklamobiorców szczególnie trudny, a kto wie czy nie przełoży się to także na kolejne lata. Można oczywiście wszystko zwalić na wszechobecny „kryzys”, ale byłoby to duże uogólnienie. W każdym razie trudno ostatnio zarobić porządne pieniądze z prowadzenia serwisu o grach. Wiele osób robi to po prostu hobbystycznie, traktując cały proceder niezobowiązująco. Żeby nie pisać o innych napiszę o sobie – oczywiście też mam normalną pracę, dzięki której co miesiąc płacę rachunki za swoje mieszkanie, czy wyjeżdżam na wakacje. Pisanie dla OnlyGames to moje długoletnie hobby. Nie wypaliłem się, nie znudziło mi się – robię to od 2002 roku. Jeśli natomiast nastawiłbym się na osiąganie nie wiadomo jakiego zysku w konkretnym czasie, prawdopodobnie już dawno zwinąłbym zabawki. Często jedynymi przywilejami jest otrzymanie od dystrybutora gry do recenzji, a i o to trzeba się mocno dopraszać. To zresztą temat na inny artykuł – postawa dystrybutorów, którzy często nawet największym serwisom czy magazynom na rynku robią problem z podesłaniem gry do recenzji. Naturalnie są też tacy, z którymi współpracuje się wzorowo, ale nie będę tego tematu już dalej ciągnąć. Tak na marginesie… Zastanawialiście się kiedyś dlaczego na polskich stronach właściwie nie ma recenzji gier na Wii albo DS-a/3DS-a? Odpowiedź jest prosta – nikt nie dostaje wersji recenzenckich. Wszystko co na przykład wisi na naszej stronie, a dotyczy wspomnianych platform, zostało kupione za nasze pieniądze. W wielu portalach uznaje się, że jeśli dystrybutor czegoś nie podsyła, wówczas się o tym nie pisze. To na pewno jeden z powodów, dlaczego Nintendo ma tak trudno wypromować się w naszym kraju.

Na koniec jeszcze jeden temat – reklamy i wszechobecna niechęć do nich ze strony czytelników/internautów. Wielokrotnie widziałem komentarze, w których bardzo narzeka się na konieczność obejrzenia krótkiego spotu, czy kliknięcia w jakąś reklamę. Też tego nie lubię, ale nie zapominajmy o jednym – to często jedyne źródło utrzymania jakiegoś serwisu czy pisma. Byłoby pięknie wziąć do ręki drukowany magazyn, w którym na stu stronach nie ma ani jednej reklamy. Tak się niestety nie da, no chyba, że gotowi bylibyście płacić po 20-25zł za taki miesięcznik. Podobnie jest ze stronami internetowymi. Jeśli ktoś raczy Was autorskimi materiałami wideo, pisanymi poradnikami na 30 tyś. znaków, musicie zdawać sobie sprawę, że włożył w to naprawdę sporo pracy. W przypadku kręcenia filmu – kupił kamerę, program do obróbki wideo, poświęcił często i cały dzień żeby nagrać dobry 20-minutowy film, a potem go obrobić i przesłać duży plik na stronę. Podobnie z pisaniem poradnika – przeszedł grę, co zajęło mu X godzin, a potem przechodził ją ponownie jednocześnie pisząc poradnik, co mogło zabrać nawet kilka dni z życia. Wiem, że każdy chciałby dostawać kontent za darmo, ale tak się po prostu nie da. Równie dobrze ktoś Wam może powiedzieć, że pracujcie za darmo w swojej pracy, dla idei, dla dobra ogółu – pójdziecie na to? Zamiast narzekania na reklamy proponuję zatem mieć trochę wyrozumiałości i nawet od czasu do czasu kliknąć na jakąś reklamę, żeby docenić duży wysiłek i poświęcenie autora. Jeśli coś Wam się podoba czy okazało się przydatne lub uratowało Wam tyłek, tym bardziej powinniście uhonorować autora drobną pomocą w postaci kliknięcia w banner. Was to nic nie kosztuje, dla niego to kilka groszy (i to często dosłownie), które zmobilizuje go do dalszego działania.



Ktoś oczywiście może powiedzieć, że „jak tu są reklamy to idę do konkurencji”. Szczerze mówiąc spodziewam się, że prędzej czy później za wartościowy kontent w sieci trzeba będzie dodatkowo płacić. Właściwie to już się tak dzieje – na świecie od dawna, w Polsce niebawem, bo od września. Wystarczy popatrzeć na Gazetę Wyborczą, która za chwilę zacznie pobierać opłaty za dostęp do pełnej treści internetowych artykułów z wersji drukowanej. Zresztą nie tylko ona. Na rynek wszedł system Piano, który działa mniej więcej tak, jak płatna subskrypcja. W sumie zapisało się do niego sześciu wydawców, którzy w ten sposób będą chcieli umożliwić nam płatny dostęp do swoich serwisów. Opłata miesięczna to 19,90zł i po jej uiszczeniu otrzymamy login, przy pomocy którego będziemy mieli dostęp do treści i usług na 42 stronach internetowych. Są tam m.in. wspomniana Gazeta Wyborcza, Forbes, Super Express, Cztery Kąty, Wysokie Obcasy, Murator, Logo i wiele innych. Przychód z tytułu prenumeraty dzielony będzie między strony odwiedzane przez użytkownika. Jeśli Internet na dobre wyprze prasę drukowaną, możecie być pewni, że największe firmy zażądają od Was comiesięcznego abonamentu za dostęp do swoich treści. Nikt przecież nie będzie opłacał kilkunastu/kilkudziesięciu redaktorów z powietrza. Za chwilę też może okazać się, że dostaniemy wybór – albo darmowy dostęp do strony z dużą liczbą reklam (wydawca z tego zarabia) albo dostęp płatny bez reklam (zarabia z abonamentu). Czasy „wszystkiego za darmo” w sieci chyba bezpowrotnie się kończą.

Najwyższy czas to wszystko powoli podsumowywać. Jestem fanem papierowych magazynów, przechowuję kolekcję praktycznie wszystkich tytułów poświęconych konsolom, jakie ukazywały się na polskim rynku. Dlatego też trzymam kciuki za nasze miesięczniki konsolowe, żeby jakoś przetrwały na tym trudnym terenie. Wiem, że wszystko zmierza do tego, aby czytać swoje ulubione czasopismo na iPadach, ale mam nadzieję, że wszechobecna „cyfryzacja” wszystkiego nie dosięgnie wszystkich tytułów dostępnych na rynku. Mam również nadzieję, że Neo Plus jakoś przetrwa i wróci do żywych po tej przerwie wakacyjnej, chociaż szczerze mówiąc perspektywy nie są zbyt optymistyczne. Jak będzie wyglądał rynek za 2-3 lata? Okaże się. Wydaje mi się, że będziemy mieć już mniej tytułów na rynku, prawdopodobnie pozostaną tylko najwięksi oraz ci, którzy tworzą kontent z czystej pasji, traktując całą sprawę jako swoje hobby. O losach pism konsolowych zadecyduje tak naprawdę młodzież, czyli główny target. To oni mają najwięcej czasu na granie i to oni – teoretycznie – powinni najchętniej kupować miesięczniki poświęcone grom video. W ostateczności pozostanie nam subskrypcja jednego z zagranicznych magazynów, np. brytyjskiego EDGE za jedyne 70 funtów rocznie, do czego notabene od dłuższego czasu sam się przymierzam.

Rafał „Baron Ski” Skierski

 

PS Dajcie znać w komentarzach czy kupujecie papierowe polskie magazyny poświęcone konsolom. Czy mają dla Was taką wartość jak dawniej? Czy może w pełni wystarcza Wam to, co znajdujecie w Internecie?

Strona artykułu: [1]  [2]      

UID: 5035
Okładka/art:
Tytuł:
Trochę prawdy o prasie drukowanej i pisaniu o grach w Polsce. Czy Neo Plus jeszcze się podniesie?
Developer: -
Gatunek: -
Data wydania:
EUR:
USA:
JAP:
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!