Już na jesień tego roku EA szykuje kolejną część znanej wszystkim serii Need For Speed. Tym razem będzie to jednak coś całkiem „inszego” niż wcześniejsze gry z tej serii.
NFS: Underground, bo taki będzie podtytuł tej części, będzie ogromnie się różnił od swych poprzedników. Co prawda nadal mamy do czynienia z nielegalnymi wyścigami, jednak tym razem w zupełnie zmienionej formie. Zapomnijcie o Ferrari, Lamborgini, Porshe czy Mercedesie - na arenę wkraczają teraz głównie japońskie wózki takie jak Toyota, Mazda, Subaru, Mitsubishi, Honda itd. Podstawowym elementem NFS:U będzie tuningowanie samochodów na wszelakie możliwe sposoby. Poza zmianami w "bebechach" auta, będzie można równie dobrze zmienić wygląd zewnętrzny a wszystko to, używając licencjonowanych części czterdziestu firm zajmujących się takimi bajerami. Jak dla mnie bomba. Gra bardzo przypomina film "Szybcy i Wściekli" ('Fast & Furious' w oryginale), który świetnie pokazywał jak wyglądają w Ameryce nielegalne wyścigi.
To co najmocniej rzucało się w oczy podczas prezentacji NFS:U na E3 to niesamowite poczucie prędkości rodem z Burnout 2. Cos pięknego. Co prawda animacja ostro chrupała, ale gra jest jeszcze we wstępnej fazie produkcji i myślę, że ta "drobna" usterka zostanie wyeliminowana. I na koniec zostawiłem sobie jeszcze jedną niespodziankę - w samochodach będzie można zamontować butle z podtlenkiem azotu (hmm, skąd ja to znam?) które po odpaleniu będą dawać furze olbrzymiego "kopa" (coś jak 'burnout' w Burnoucie:)). EA postawiło bardzo dobry krok stawiając serię NFS na nowe tory, na samą myśl o tej gierce aż trzęsą mi się łapki. Czyżby szykował się pogromca Burnout 2? Bardzo możliwe.
Yaxa