Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots - recenzja PlayStation 3

Smutek, żal, współczucie... Takie uczucia nikomu nigdy nie kojarzyły się z grami video i z pewnością jeszcze długo nie będą się kojarzyć. Seria MGS wydaje się być jednak inna - jej nie tyczą się żadne ograniczenia, zdaje się ona wykraczać poza wszelkie granice, jakie odgórnie narzucili sobie developerzy. Duża w tym zasługa Hideo Kojimy - swoistego "patrona", głównego twórcy postaci Solid Snake'a, który wpisał się do historii elektronicznej rozrywki chyba jako najbardziej kultowa postać gier video, która zaczyna już obrastać w legendę. Dwadzieścia lat - tyle czasu najwierniejsi fani przeżywają kolejne historie wymyślone przez Kojimę, dla którego pojęcie "gra" nie oznacza tylko i wyłącznie samego gameplayu - cała otoczka fabularna jest równie ważna.

Metal Gear Solid 4 miał nam odpowiedzieć na pytania, które nagromadziły się przez te wszystkie lata w ogromnych ilościach. Sztuka wydawałoby się niemożliwa to zrealizowania, dla Kojimy nie stanowi najwyraźniej większego problemu. Najnowsza odsłona serii w taki sposób prowadzi gracza, że dotychczas zagmatwana i (wydawałoby się) przekombinowana historia staje się niezwykle spójna i każde wydarzenie mające miejsce w poprzednich odsłonach zdaje się mieć swoje uzasadnienie w "czwórce". Oczywiście w całym tekście nie zamierzam rzucać spoilerami, więc osoby wrażliwe na tym punkcie mogą spokojnie czytać dalej, choć nie ukrywam, że pisanie o takiej grze bez zdradzania choćby paru zagrywek twórców zdaje się być czasem niemożliwe.



Akcja rozgrywa się 5 lat po incydencie na Big Shell (MGS 2) i choć to tylko pięć lat, to nasz główny bohater - Solid Snake - postarzał się w tym czasie bardzo i zostało mu już niewiele czasu życia. Przyspieszone "starzenie się" to "zasługa" nanomaszyn, które zostały mu wszczepione jeszcze przed misją na Shadow Moses (pierwszy MGS). Design głównego bohatera szczególnie na początku budził spore kontrowersje - dziadyga z siwym wąsem mało przypominał herosa, z którym utożsamialiśmy się przez ostatnie lata. Obawy okazały się raczej nieuzasadnione, bo efekt końcowy sprawił, że Kojima mógł w swojej produkcji zawrzeć nie tylko walkę ze złem, ale i z upływającym czasem, który nieuchronnie zdaje się popychać Snake'a do grobu. "Zginie, nie zginie?" - takie pytania często pojawiały się przed premierą i teraz sam możesz to sprawdzić, kończąc tę produkcję. Jak mówiłem, nie zamierzam niczego zdradzać ze scenariusza, na początku wiadomo tylko tyle, że Liquid Snake (stary znajomy z MGS) powraca - na dobre przejął kontrolę nad Revolwerem Ocelotem, który przeszczepił sobie jego rękę i znowu jest głównym zagrożeniem, które trzeba zwalczyć. Wiem, jak prymitywnie wygląda to wszystko w tych kilku zdaniach, ale możesz mi wierzyć - akcja rozwija się tak, jak przyzwyczaił nas do tej pory Kojima, a nawet robi to z jeszcze większą intensywnością i pozostawia po sobie jeszcze większe wrażenie niż dotychczas!

Można również powiedzieć, że najnowszy MGS jest najbardziej zróżnicowany z dotychczasowych części - wysyłani jesteśmy w różne regiony świata, więc na monotematyczność narzekać nie można. Nie zamierzam Ci zdradzać wszystkich miejscówek, bo już to mogłoby powiedzieć za dużo, ale oprócz przedstawianego na trailerach Bliskiego Wschodu, Ameryki Południowej i Europy Wschodniej na pewno trafisz jeszcze w inne miejsca, w których rozgrywać się będzie wiele ciekawych wydarzeń. W związku z takim zróżnicowaniem lokacji postanowiono podzielić całość na kilka aktów, które poprzedza... instalacja gry. Niestety, to co coraz częściej ostatnio dokucza posiadaczom PS3, spotka ich również przy okazji gry w MGS 4. Już na pudełku z grą daje się zauważyć napis o wymaganych 4.6GB wolnego miejsca na dysku. Wymaganych, a więc nie jest to jedynie opcja pozwalająca na skrócenie czasu potrzebnego na ładowanie danych - bez instalacji po prostu sobie nie pograsz. Rozwiązano to o tyle dziwnie, że przed rozpoczęciem gry poświęca się na to jakieś osiem minut, by co każdy akt partiami "dokańczać" instalację, przez co musimy przeczekać ok. 2-3 minut po zakończeniu jednego rozdziału gry. Może nie irytowałoby to tak bardzo, gdyby nie fakt, że przy ponownym przechodzeniu gry... raz jeszcze przechodzimy przez proces instalacji! Tak naprawdę w czasie gry się o tym zapomina, ale niewątpliwie mankament ten może irytować i z obawą spoglądam w kierunku nadchodzących tytułów - czy już niedługo każda gra na PS3 będzie wymagać instalacji? Oby nie...



Już od pierwszych chwil, kiedy przejmiesz stery nad głównym bohaterem daje się wyczuć, że rozgrywka nieco się zmieniła. Po pierwsze, wreszcie w pełnoprawnej części serii mamy do czynienia z kamerą w 3D, dzięki czemu nie ma już problemów z ograniczonym polem widzenia. Taka opcja pojawiła się już wprawdzie w MGS 3: Subsistence i MGS: Portable Ops, ale jako że nie są to podstawowe, "główne" odsłony serii, to i nie każdy mógł je osobiście sprawdzić. Pełna kontrola nad kamerą to spore udogodnienie i osobiście nie wyobrażam sobie teraz grać w ten tytuł przy użyciu archaicznego widoku z góry, wysoko nad bohaterem. Teraz wreszcie wszystko widać jak należy i nie trzeba nerwowo co chwilę przełączać się na widok FPP, by dojrzeć co dzieje się dalej. Zupełną nowinką jest za to możliwość przeniesienia kamery nad prawe ramię bohatera (system kojarzony przede wszystkim z Resident Evil 4), a jeśli się postarać, to można sobie zrobić z nowego Metala niemal rasowego FPS-a - w widoku FPP można się teraz bez obaw poruszać i prowadzić ciągły ogień.

Możliwości ku temu będzie sporo, bo MGS 4 jak żadna inna część serii, daje nam wiele okazji na wykazanie się w akcji. Będzie współpraca z grupą czterech komandosów, gdzie powoli przemierzając kolejne obszary będziesz eliminować kolejne zastępy wrogów. Znajdzie się miejsce nawet na shooterek na szynach - momenty, kiedy NPC prowadzi pojazd, a sam musisz martwić się o ostrzał wroga, nie pojawiają się tu tylko raz. W dodatku przez większość czasu w dwóch pierwszych aktach będziesz świadkiem prawdziwej wojny - na polu bitwy boje toczą dwie strony konfliktu i choć możesz wykorzystać ogólny chaos i przemknąć niezauważenie, to też nic nie stoi na przeszkodzie, by włączyć się w otwartą wymianę ognia i poczuć się niczym w prawdziwej strzelaninie wojennej. Kojima przyzwyczaił nas, że jego seria to przede wszystkim „skradanka”, więc nagromadzenie akcji w najnowszej części może trochę dziwić, ale na pewno nie przeszkadza. Jeśli ktoś bowiem nadal chce się skradać - proszę bardzo, nic nie stoi na przeszkodzie. A pewne przerywniki, kiedy nie da się uniknąć wszczęcia alarmu, są świetnym urozmaiceniem w rozgrywce.



W prowadzeniu ostrzału pomoże Ci z pewnością pokaźny zestaw broni - w całej grze spotkać można ich kilkadziesiąt rodzajów! Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, ale i nie wszystko zdążysz sprawdzić za pierwszym podejściem. Ze względu na tak ogromną ilość arsenału wprowadzono pewne ograniczenie - w podręcznym ekwipunku (tradycyjnie dostępnym pod spustem R2) zmieścisz tylko pięć rodzajów broni, a także ograniczoną ilość przedmiotów. Reszta gromadzona jest w (jak to zwykle w tej serii bywało) nieograniczonym niczym plecaku, do którego dostęp uzyskujesz dopiero po zatrzymaniu gry. Nie ma więc obaw - wszystkie znalezione na polu bitwy bronie nie zginą i wystarczy parę chwil, by dodać je do podręcznego ekwipunku. Do tego dochodzi jeszcze opcja dowolnego ich customizowania i upgrade'owania o tłumiki, lasery, latarki itp. Jeśli mało Ci jeszcze opcji, to po krótkim czasie gry spotykasz Drebina, który będzie odpowiadał za... sprzedaż kolejnych pukawek, czy amunicji do nich. W grze wyjaśniono to tak, że każda broń posiada swoje kody ID, które pozwalają na korzystanie z niej tylko jednej osobie. Aby więc znaleziony asortyment nie marnował się, podnosząc dowolną broń przeciwnika, dostajemy określoną ilość punktów Drebin Points (DP), za które właśnie możemy po wejściu do menu wykupić "odblokowane" od kodów ID spluwy, akcesoria, czy po prostu amunicję. System sprawdza się bardzo dobrze i trochę przypomina "sklepik" z Resident Evil 4, z tym że tutaj jest on dostępny w każdym miejscu. Zawarto jeszcze dodatkowy smaczek w postaci promocji - w określonych dniach można wykupić coś ze sklepu na przykład 25% taniej.

Strona artykułu: [1]  [2]  [3]  [4]  

UID: 18456
Okładka/art:
Tytuł:
Metal Gear Solid 4: Guns of the Patriots
Developer: Kojima Productions
Gatunek: skradanka/gra akcji
Data wydania:
EUR: 12/06/08
USA: 12/06/08
JAP: 12/06/08
Poziom trudności:
średni (3/5)
9.6/10
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!