Zaprezentowane poziomy z "trójki” to levele zimowe, chociaż developer zapewnia, że nie zabraknie także innych tematów graficznych. Wróci między innymi przedzieranie się przez zniszczone fabryki, a oprócz tego ma pojawić się również dżungla, co dobrze wróży wrażeniom wizualnym. Pokazane fragmenty zimowe prezentowały kilka sytuacji. Nie brakowało sekwencji „na szynach”, w której Sev pruł do przeciwników z miniguna. Można było posłać serię w kilka słupów podtrzymujących platformę z żołnierzami, co powodowało jej zawalenie. Prezentuje się to imponująco, chociaż od razu mam wątpliwości czy to aby nie skryptowana sekwencja w rodzaju pamiętnego momentu z „dwójki”, gdzie można było zawalić cały budynek (była to jedna z niewielu przygotowanych przez twórców interakcji z otoczeniem). Oby otoczenie w trzeciej części było bardziej „zniszczalne”.
Jedno jest pewne – na oprawę graficzną nie będziemy mieli prawa narzekać. Choć na pierwszy rzut oka silnik wydaje się być tylko lekko usprawnioną wersją engine’u z K2, szybko dostrzega się znaczne poprawki. Największe wrażenie robi chyba widoczność. W Killzone 2 było wiele pięknych momentów, ale bardzo rzadko mieliśmy do czynienia z bardziej otwartymi przestrzeniami – a jeśli już były, to nie prezentowały się tak pięknie jak zamknięte hale. „Trójka” nadrabia to z nawiązką. Zimowy klimat jest po prostu świetny i gdzie nie spojrzeć, widać masę obiektów i budowli, do których można dotrzeć. Autorzy zapewniają, że dostaniemy poziomy, które mogą nawet kilkunastokrotnie przewyższać pod względem rozmiarów to, co pamiętamy z poprzedniej części. Levele będą więc ogromne i pełne niespodzianek. Mówi się nawet o jednej „kosmicznej” (i to dosłownie) misji, gdzie trzeba będzie zmagać się z przeciwnikami w zerowej grawitacji.
W bardziej standardowych sekwencjach, jakie zaprezentowano widać było wiele nawiązań do drugiej części. Znowu prucie przed siebie nic nie da, trzeba chować się od osłony do osłony, a tych także w śnieżnej scenerii nie brakuje. Tutaj jednak należy zwrócić baczną uwagę na architekturę pomieszczenia, w którym będziemy się aktualnie znajdować. Większe tereny do eksploracji to także woda na młyn Helghastów, którzy dostali tym samym więcej możliwości zajścia gracza od tyłu i strzelania do niego z bardziej dogodnej pozycji. Poprawi się w ogóle cała AI oponentów, którzy mają stać się jeszcze bardziej agresywni i nieprzewidywalni. Jak zatem sobie z nimi radzić? Można wykorzystać jedną z nowych broni. Do podstawowego arsenału dojdzie kilka nowych gadżetów, choć twórcy nie chcą na razie zdradzać zbyt wielu szczegółów na ten temat. Wiadomo, że na pewno pojawi się specjalna wyrzutnia rakiet, która spowolni głównego bohatera, ale zapewni mu dużo większą siłę rażenia. Będzie można posłać albo trzy wirujące pociski przed siebie, albo zaznaczyć cel i wystrzelić rakiety w powietrze, by dzięki auto-namierzaniu same dopadły np. pojazd nieprzyjaciela.
Fabuła w Killzone nigdy nie była przesadnie skomplikowana. Twórcy wykreowali ciekawe uniwersum, świetnie wydesignowanych przeciwników, ale nie potrafili nam tego we właściwy sposób sprzedać. Wygląda na to, że teraz się to zmieni, bo developer zapowiada, że bardziej zaznajomi nas „z kulturą Helghan”, poprawi dialogi i zapewni po prostu ciekawszą historię, by nie tylko znakomity gameplay był w stanie utrzymać nas przed ekranem. Szykuje się też jakiś twist, bo na jednym z teaserów było widać bohatera zakładającego hełm przeciwników. Ciekawe czy będzie to oznaczało jakąś „cichą” misję, czy może jednak coś więcej...
