Napisałem o luźnym nawiązaniu do Gearsów, ale nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli. InFamous nie jest strzelaniną z superbohaterem, który jest w stanie zniszczyć wszystkich i wszystko. Zgadza się, Cole może więcej niż przeciętny obywatel Empire City, ale nie znaczy to, że może porywać się z motyką na słońce. Tak się bowiem składa, że przeciwnicy najczęściej dysponują sporą przewagą liczebną i ruszanie na nich bez przemyślenia swoich czynów jest skazane na porażkę. Często najrozsądniejszą taktyką jest strzelanie zza rogu, bądź zwisając na krawędzi, bo taktyka na kamikaze zdecydowanie tutaj nie popłaca.
InFamous to wielki świat, który tętni życiem. Wcale nie musicie koncentrować się na głównym wątku, bo dla maniaków szukania i zbieractwa twórcy przygotowali sporo dobrego. Sama gra jest do łyknięcia w jakieś 15-20 godzin, a później zostaje jeszcze opanowywanie kolejnych sektorów miasta (czyli wypełnianie side-questów), a także szukanie i zbieranie kilku rodzajów „znajdziek”, jakie twórcy poukrywali w całym mieście – chociaż „poukrywali” to trochę zbyt wielkie słowo, bo wszystko jest widoczne na mapie, trzeba tylko wykombinować jak się do tego dostać. Szkoda trochę, że nie pokuszono się o jakiś rodzaj trybu wieloosobowego. Rozumiem, że nie każdy tytuł musi być stworzony do Deathmatchu, ale już kooperację wszyscy przywitalibyśmy z otwartymi ramionami. Cóż, może w przypadku drugiej części...
Czy najnowsza produkcja Sucker Punch ma jakieś wady? Owszem, choć są to drobnostki nie mające większego wpływu na grywalność. O paru niedociągnięciach w kwestii oprawy graficznej już pisałem, ale najbardziej przyczepić muszę się do misji w kanałach. Cole w miarę progresu głównego wątku często udaje się pod ziemię, by naładować mieszczące się tam generatory i przywrócić prąd w kolejnych częściach metropolii. Jest to konieczne o tyle, że główny bohater dysponuje supermocami przez ograniczony czas. Dość szybko musi się „naładować” prądem, na przykład wysysając go z wraków samochodów, specjalnych generatorów czy słupów wysokiego napięcia. Zmierzam do tego, że zadania „podziemne” wieją trochę nudą, są liniowe do bólu (trzeba dojść z punktu A do B, często napierając wyłącznie przed siebie), a do tego kanały podmiejskie nie grzeszą urodą – ktoś mógłby obejrzeć taki fragment i tylko się do tego tytułu zniechęcić. Pół biedy, że najczęściej zaliczając te questy Cole odblokowuje nowe zdolności, ale misje tego typu pojawiają się trochę zbyt często. Po którejś z rzędu będziecie mieli dosyć, zapewniam. Zastanawiałem się prawdę mówiąc czy nie obniżyć przez to oceny do 8.9/10, ale powstrzymałem się. Dlaczego? Bo...
InFamous to dla mnie największa niespodzianka 2009 roku. Chyba nikt nie oczekiwał cudów po tym tytule, a tymczasem dostaliśmy program nadspodziewanie dobry. Okazało się, że niepotrzebnie wątpiliśmy w speców z Sucker Punch – już przy okazji Sly’a pokazali, że stać ich na wiele, a ich najnowsze dzieło tylko to potwierdza. Dość nieoczekiwanie wyrósł nam jeden z ciekawszych exclusive’ów dla PlayStation 3. Szczerze mówiąc posiadacze tej platformy w obecnym okresie (totalnej posuchy na rynku growym) nie powinni długo się zastanawiać, tylko biec do sklepu po swoje kopie. Twórcom należą się gromkie brawa – za klimat, design, ukazanie moralnych wyborów, świetne misje i udane przeniesienie się na PS3. Do padów marsz!
Rafał „Baron Ski” Skierski