Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Heavenly Sword - recenzja PlayStation 3

Panie i Panowie. Możecie mówić, pisać, wykrzykiwać i ogłaszać jakiekolwiek złe opinie na temat najnowszej konsoli Sony. Wierzcie jednak, że to właśnie dzięki PlayStation 3 po raz pierwszy poczułem prawdziwą integrację świata produkcji filmowych i growych. Już pierwsze informacje odnośnie współpracy panów z Ninja Theory z Andym Serkisem (dla niewtajemniczonych – on właśnie „grał” chociażby Golluma w trylogii „Władcy Pierścieni”) wywołały duży szum wokół ich najnowszej produkcji o dumnym tytule Heavenly Sword. Główne pytanie jakie pojawiło się po premierze tego tytułu to bez wątpienia – czy to jest w końcu hit, który „sprzeda” PS3?

Zanim jednak przejdę do swoich dywagacji odnośnie tej pozycji, muszę poświęcić chociaż jeden akapit Jej, bo to Ona całkowicie zawładnęła moim zgorzkniałym sercem gracza-recenzenta. Długie, rudo-krwiste włosy, ogniste oczy, spojrzenie, które może zabijać albo leczyć, sylwetka, której pozazdrościłaby niejedna gwiazda filmowa: płaski brzuch, pełne piersi i usta, kształtne pośladki, uda, biodra, ramiona… Byłem pod wrażeniem uroku Nariko (bo takie właśnie imię nosi główna bohaterka Heavenly Sword) już widząc pierwsze artworki, tudzież screeny z gry. Kiedy jednak odpaliłem HS i zobaczyłem ją w akcji, wiedziałem, że jest to nowa królowa w moim osobistym rankingu najbardziej atrakcyjnych bohaterek w całej historii gier konsolowych/komputerowych. To, czego dokonali panowie z Ninja Theory tworząc Nariko, zasługuje po prostu na pełen respekt. Gdy widzi się sposób w jaki porusza się Mordercza Piękność, jej grymasy na twarzy, słyszy jej głos, to po prostu ciężko oprzeć się wrażeniu, że nigdy jeszcze nikt nie stworzył tak idealnie „realistycznej” postaci. Reszta bohaterów występujących w grze to również absolutne mistrzostwo. Gdy widzi się liczne cut-scenki to odnosi się wrażenie oglądania interaktywnego filmu, co zachęca dodatkowo do dalszych postępów w historii.

Sam gameplay również robi wrażenie, ale już nie takie jak wstawki filmowe. Graficznie jest to na pewno poziom „nowej generacji” konsol - są miejsca, które zasługują na oklaski. Generalnie z każdym poziomem HS staje się coraz ładniejszy (widać tutaj po raz kolejny przykład tego, że nie do końca producenci ogarniają jeszcze maszyny developerskie konsoli Sony). Otoczenie jest wykonane klimatycznie - twórcy starali się stworzyć spójny świat, posiadający własną historię, architekturę. Irytujące bywają niestety zwolnienia animacji oraz mus biegania praktycznie od jednej areny do drugiej. Wkrada się przez to w grę wkurzający schemat: załatw wszystkich przeciwników na jednym poziomie (bardzo często jest to jakaś zamknięta arena), przebiegnij korytarz/dolinę, załatw po drodze kolejną chmarę wrogów, dobiegnij do kolejnej areny, otwórz następne przejście… i tak w kółko. Czasem trzeba jeszcze wykonać jakąś mini-zagadkę gimnastyczną, jak rzucanie tarczą tak, aby uderzyła ona w gong i odblokowała wyjście, lecz jest to raczej mierne urozmaicenie.


W kwestii systemu walki, to posiada on zarówno swoich zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników. Na pewno jest w miarę ciekawy i posiada parę nowych, ciekawych motywów, które w większości przypadków sprawują się całkiem dobrze. Nariko przyjmować może w sumie trzy różne postawy walki, które zmieniają również postać Niebiańskiego Miecza jakim się posługuje. W pierwszej z nich zawsze znajduje się domyślnej pozycji - wykonuje wtedy ataki o średniej szybkości i może blokować zarówno słabe, jak i średnio mocne ciosy oponentów. W drugiej (którą uruchamia się poprzez przytrzymanie L1) główna bohaterka walczy dużo szybciej, wykonuje dalekie ataki za pomocą dwóch krótkich ostrzy przymocowanych do ramion (ależ to oryginalne ;)), ale może blokować jedynie słabe uderzenia. Wreszcie w trzeciej (przytrzymanie R1) Nariko walczy za pomocą wielkiego ostrza, którym atakuje powoli, ale niezwykle boleśnie. Walka polega więc głównie na umiejętnym balansowaniu pomiędzy poszczególnymi stylami, które należy zmieniać zależnie od rodzaju wrogów i aktualnej sytuacji, w której znajduje się bohaterka.

Niezwykle ważne jest również wychodzenie z błyskawicznymi counterami po bloku (Nariko automatycznie blokuje ataki, kiedy nie wykonujemy żadnego innego ruchu), które załatwiają większość przeciwników jednym uderzeniem. W tej kwestii autorzy ułatwili sprawę uwidaczniając za pomocą kolorowych poświat cios, jaki aktualnie ma zamiar wykonać przeciwnik - kiedy zaatakuje najszybciej i najsłabiej, to pojawi się niebieska poświata, jeśli mocniej to czerwona, itd. Najsilniejszych uderzeń nie da się zablokować i w takich sytuacjach z pomocą przychodzi prawy analog, za pomocą którego wykonuje się uniki. Szkoda na pewno, że automatyczny blok tak na dobrą sprawę nie działa za dobrze, co najlepiej uwydatnia fakt, że niemożliwe jest przerwanie comba i przyjęcie postawy obronnej. Dodatkowo mordercza piękność może również stosować na adwersarzach bardzo widowiskowe i śmiercionośne zagrania, które załatwiają ich jednym ciosem, lecz wykorzystywać je można jedynie co jakiś czas. Jeśli zaś chodzi o dobijanie oponentów leżących już na ziemi to uwidacznia się tu nie końca dopracowana detekcja kolizji - często widać po prostu, że bohaterka wbija ostrze w ziemię, kawałek od przeciwnika. Niestety, wraz z postępami w grze coraz bardziej widoczny jest schemat w kwestii walki: wykonuje się ciągle te same zagrywki, combosy. Pojedynki z wrogami są jednak widowiskowe i zawsze miło jest popatrzeć jak śliczna Nariko wije się z nimi w tańcu śmierci.


Całe szczęście, że studio Ninja Theory domyśliło się, iż musi wprowadzić do swojej gry jakąś odskocznię od klepania guzików i utaczania kolejnych hektolitrów krwi. Dlatego też w Heavenly Sword pojawiają się momenty, w których możemy np. pokierować poczynaniami trochę szalonej/upośledzonej siostry Nariko o imieniu Kai, która przyjmuje postawę swego rodzaju snajpera i zamiast prowadzenia bezpośredniej walki, należy uciekać i siać do przeciwników z bezpiecznej odległości za pomocą samopowtarzalnej kuszy. Wyróżniają się również etapy, w których główna bohaterka chwyta za wielkie działo i robi za jego pomocą czystki w szeregach wrogów. Uwierzcie, że robi wrażenie poziom, w którym zadaniem Nariko jest wybicie przy użyciu działa paru setek przeciwników, którzy nacierają armią w regularnych szeregach liczących po kilkudziesięciu wojaków, a pomiędzy nimi powoli ciągnięte są jeszcze wielkie balisty. Czego jak czego, ale naprawdę widowiskowości Heavenly Sword odmówić nie można i takie etapy jak chociażby ten opisany wcześniej są tego najlepszym przykładem. Zresztą już pierwsza grywalna sekwencja w grze jest tego najlepszym dowodem - bohaterka staje przeciwko całej armii Bohdana, liczącej setki wojaków (co jest tak naprawdę jednym z ostatnich momentów w całej historii, a reszta rozgrywki to swego rodzaju retrospekcja).

Należy również wspomnieć o fakcie, że HS wykorzystuje możliwości Sixaxisa pod względem czujników ruchu – wychylając odpowiednio kontroler można „sterować” lotem przedmiotów, którymi rzucamy, czy też wystrzeliwanymi strzałami i pociskami. Mi osobiście ten motyw jakoś niespecjalnie przypadł do gustu i po kilkunastu minutach rzucania mięsem postanowiłem przestawić się na sterowanie za pomocą analogów;). W Heavenly Sword nie brakuje również (modnego ostatnio) QTE, czyli quick time eventów, w których to jesteśmy zmuszeni w odpowiednich momentach wciskać wybrane sekwencje guzików, czy też wykonywać wytyczone ruchy analogiem. Niestety, tutaj pojawia się kolejny zgrzyt – są one nie do końca dopracowane i momentami po prostu irytują.



Scenariusz w tej produkcji nie jest jakoś specjalnie skomplikowany, ale pasuje jak ulał do rodzaju rozgrywki i ogólnego klimatu. W skrócie można streścić jego wstęp następująco - mamy złego władcę, który chce przejąć kontrolę nad światem, w czym pomóc ma mu Niebiański Miecz, którego to pilnuje ród Nariko. Oczywiście po dobroci nie mają oni zamiaru oddać go w ręce Króla Bohana (tak właśnie zwie się główny Bad Boss i to właśnie jemu użyczył swojej sylwetki i głosu Andy Serkis), co powoduje lawinę trupów. Bez spoilerowania można określić, że linia scenariusza jest poprawna i jak najbardziej komponuje się z ogólnym charakterem gry. Tym bardziej, że jak już wspomniałem wcześniej – wykonanie postaci i ich voice-acting jest po prostu absolutnym mistrzostwem. Realistycznie odwzorowano nie tylko ruch ust, czy oczu, ale także brwi, policzków, czoła. Dzięki temu podczas oglądania przerywników filmowych po prostu chłonie się każdy gest, słowo, grymas. Poszczególni bohaterowie mają swoje unikalne cechy i ciężko pomylić ich z jakąkolwiek inną sylwetką.

Heavenly Sword zawodzi za to pod względem wykonania przeciwników. Fakt, występują oni w naprawdę masowych ilościach, ale jakoś specjalnie nie różnią się od siebie - mamy tutaj zwykłych, szybko atakujących wojaków, mocniejszych, ale wolniejszych pakerów, łuczników i wojowników w stylu ninja. Ogólnie rzecz biorąc, rodzajów wrogów jest raczej nie za wiele i są oni zwykłym mięsem armatnim. Ich sztuczna inteligencja jest co najmniej „mało rozwinięta”, co widać szczególnie podczas wspomnianych wcześniej walk z większymi grupami przeciwników, kiedy to atakuje nas tylko kilku, a reszta ustawia się w kółko i spokojnie oczekuje na swoją kolej. Całe szczęście, że całą sytuację w kwestii oponentów ratują porządni bossowie, którzy (jak już wspominałem w poprzednim akapicie) są unikalni i walka z każdym z nich ma swój wyjątkowy klimat oraz wymaga odrębnej taktyki. Dochodząc do pojedynków z nimi, trzeba najpierw poświecić trochę czasu na znalezienie ich słabego punktu i dobranie odpowiedniego stylu do poszczególnych sekwencji walki, a pod koniec z reguły uruchamia się QTE, które w tych momentach również szwankuje.



Oprawa dźwiękowa to najwyższa klasa. Wspomniany wcześniej voice-acting, muzyka, dźwięki ataków idealnie komponują się z filmowym charakterem całości. Do dalszych postępów w grze, poza historią i prezentującymi ją cut-scenkami, motywuje także cała gama wypasionych dodatków do odblokowania. Autorzy nie pożałowali filmików „Behind the scenes”, artworków, czy nowych combosów. Dostęp do nich w pewnej części wymaga przejścia poszczególnych etapów gry i zdobycia wysokiej oceny (która zależy od ilości zdobytych punktów przyznawanych za walkę). Ninja Theory zepsuło jednak trochę ten system motywacji udostępniając już większość materiałów do ściągnięcia z PlayStation Store.

Niestety, Heavenly Sword nie uchronił się również do „mody nowej generacji konsol” pod względem długości rozgrywki – można go przejść praktycznie w 6 godzin, co jest po prostu chamstwem i złodziejstwem, patrząc przez pryzmat ceny. Rozumiem, że jest to niezwykle „filmowy” tytuł, ale wątpię, żeby jakikolwiek gracz czuł się zadowolony po przejściu gry w jeden weekend. Ja osobiście, liczyłem na więcej i po obcowaniu z takimi pozycjami jak chociażby God of War II mam po prostu wielki niedosyt przygód Nariko.

Czy więc najnowsze dzieło Ninja Theory to najlepszy tytuł na PlayStation 3? Według mnie (gdyby zapomnieć o śmiesznym wręcz czasie gry) jak najbardziej tak. Heavenly Sword zasługuje na to miano, chociażby ze względu na mistrzowskie wykonanie postaci i pokazanie całkiem nowego poziomu wstawek filmowych. Mimo paru zgrzytów, bez wątpienia jest to pozycja bardzo dobra i nie wyobrażam sobie posiadania PS3 bez HS. Szkoda tylko, że gdyby była większa konkurencja w gatunku slasherów na konsoli Sony, to zapewne nie byłby to produkt na więcej niż 7/10.

Sebastian "Nelson" Bondar

INNA OPINIA

Baron Ski: Heavenly Sword nie jest tytułem, który do końca mnie do siebie przekonał. Jest efekciarski, bardzo ładny i posiada bardzo wyrazistą główną bohaterkę. Co z tego jednak, skoro da się go ukończyć w 6-7 godzin (a nie ma trybu multiplayer)? Kpiny! Jeśli mam być szczery, to gdybym ja recenzował ten program, nie dostałby on ode mnie ósemki. Gry na PlayStation 3 są dalej bardzo drogie i jakoś nie wyobrażam sobie, bym mógł wydać ok. 200 PLN na coś starczającego ledwie na jeden wieczór. Pamiętam, że gdy największe serwisy i magazyny zaczęły wystawiać najnowszemu tytułowi od Ninja Theory oceny w okolicach 7/10 byłem bardzo zaskoczony. Teraz już nie jestem. Czekam na Ratchet & Clank Future: Tools of Destruction oraz Uncharted: Drake’s Fortune. W nich cała nadzieja.

8
Oryginalność
Bez wątpienia HS ma się czym wyróżnić
9
Grafika
Absolutna pierwsza liga, szczególnie pod względem filmików
9
Dźwięk
Muzyka i dźwięki ładnie komponują się z resztą
8
Grywalność
Ciekawy system walki i parę irytujących błędów
5
Źywotność
Porażka. 6 godzin gry za ponad 200 zł to złodziejstwo.
8
Ocena końcowa
Obowiązkowy zakup dla posiadaczy PS3 i fanów dobrych slasherów. Tytuł z filmowych charakterem… Jego największym plusem jest jednak brak konkurencji.

Jak oceniamy? Wyjaśnienie naszego systemu ocen tutaj.

Strona artykułu: [1]        

UID: 10717
Okładka/art:
Tytuł:
Heavenly Sword
Developer: Ninja Theory
Gatunek: akcja / TPP
Data wydania:
EUR: 14/09/07
USA: 12/09/07
JAP: 15/11/07
Poziom trudności:
średni (3/5)
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!