Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Guacamelee! Super Turbo Championship Edition - recenzja Xbox 360Wii UPlayStation 4Xbox One

Juan Aguacate kopie tyłki już od ponad roku i nic nie wskazuje na to, żeby to się zmieniło. Po uprzednim zmasakrowaniu PlayStation 3 i Vita oraz sukcesie na rynku pecetowym, teraz słynny Luchador z Meksyku pragnie zmierzyć się z konsolami obecnej generacji. Choć nie lubię wskazywać swoich faworytów, tym razem nie mam wątpliwości co do zwycięzcy – szczególnie, że bohater powraca w jeszcze lepszej dyspozycji niż kiedykolwiek wcześniej.

Wystarczył mi tylko jeden rzut oka, aby zachwycić się Guacamelee Super Turbo Champion Edition. Klimat meksykańskiej fiesty atakuje narządy zmysłów równie silnie jak barwna, kreskówkowa grafika, w jakiej go zaserwowano. Zresztą podczas ogrywania tytułu miałem nieustanne wrażenie, że oprawa graficzna jest wariacją na temat animacji znanych z telewizji, chociażby Disney’owskiej serii „Nowe szaty króla”. Porzućmy jednak rozważania i filozofowanie, a zajmijmy się właściwą oceną gry.



Wrogowie nie obawiają się głównego bohatera i ochoczo stają z nim w szranki. Choć dla nich to walka o życie, dla gracza to kolejna okazja do nabicia efektownego combo!

Bez zaskoczenia, Guacamelee! ciągle trzyma poziom, jaki pokazał w czasie swojego debiutu w 2013 roku (po szczegóły zapraszam do naszej recenzji), kiedy to był dostępny jedynie na PS3 oraz PSV i brakowało mu podtytułu Super Turbo Championship Edition. Teraz przeniesiono grę na pozostałe platformy (PS4, XOne, X360, WiiU) , a przy okazji podrasowano jej i tak obficie naprężone już muskuły.

Dla przypomnienia, dzieło studia Drink Box czerpie garściami inspiracje z takich produkcji jak Super Metroid, czy The Legend of Zelda: A Link to the Past, a w dodatku zarzuca odbiorcę sporą dawką humoru i nawiązań do popkultury. Nowa edycja oprócz podstawki oferuje wszystkie wydane do tej pory DLC oraz kupę usprawnień, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że Super Turbo Champion Edition to coś więcej niż wersja 1.5. Wśród wprowadzonych zmian znajdują się małe dodatki, jak nieobecne wcześniej paski życia nad głowami przeciwników oraz dodanie srebrnych monet, umożliwiających zakup nowych wdzianek dla bohatera. Nie ma się zbytnio o czym rozpisywać, bo są ledwo zauważalne na tle olbrzymich metamorfoz. Tym, co najbardziej rzuca się w oczy i podnosi ciśnienie krwi fanom pierwowzoru, są niewidziane wcześniej lokacje, wrogowie do oklepania, oraz nowi bossowie, których cut-scenki gładko wplatają się w opowiadaną historię.



Design postaci to jedna z mnóstwa rzeczy, za które należy się medal. Każdy spotkany bohater posiada swój urok i charakter.


Nowe mapy, jak cała reszta Guacamelee! są ucztą dla czopków na siatkówkach gracza, będąc jednocześnie świetnym wyzwaniem. Twórcy pokusili się o dodanie nowych przeciwników, którzy sprawiają, że rozgrywka jeszcze bardziej nabrała dynamizmu, a palce pokrywają się jeszcze większą ilością potu. Niektórzy z oponentów mogą znikać i pojawiać się w niespodziewanym momencie,  co czyni ich zagrożeniem godnych prawdziwego Luchadora. Lwią częścią nowych map są również wymagające elementy platformowe, które swoją złożonością potrafią przysporzyć więcej problemów, niż większość bitew z „szefami”. Do dyspozycji otrzymacie dwa wymiary, z których każdy aktywuje inne wejścia, czy ściany, po których można się wspinać. Wyobraźcie sobie sytuację – po jednej stronie ściana dostępna jedynie w wymiarze rzeczywistym. Druga widoczna tylko dla świata zmarłych. Pomiędzy nimi kolce, na dole lawa, a nad tym wszystkim rozgrzane do czerwoności piły tarczowe. Frustracja na miarę pada roztrzaskującego się z hukiem na ścianie? By może. Satysfakcja z własnego skilla po ukończeniu czegoś takiego? Jak najbardziej! Z nowości jest jeszcze nowy boss – El Trio de la Muerte – który został humorystycznie zaprojektowany, ale również doskonale wywalczył swoje miejsce w historii, pomimo jego nieobecności w pierwotnej wersji.



Każda z umieszczonych w grze plansz może się podobać i co najważniejsze, kusi oczy mnóstwem detali.

Jedynym usprawnieniem, do którego nie jestem do końca przekonany jest nowa zdolność Juana, dzięki jakiej może on wejść w tryb zwany „Intenso”. Poprzez zapełnienie oraz aktywowanie nowego paska umieszczonego obok zdrowia oraz kondycji, bohater potrafi przemienić się na krótki okres czasu w berzerka, który masakruje wszystko na swojej drodze. Dzięki temu przeciwnicy rozpadają się i znikają z mapy równie skutecznie, co samoloty Malezyjskich linii lotniczych. Jak pisałem wcześniej, gameplay w Guacamelee! opiera się efektownym sadzeniu nieziemskich kombinacji ciosów, więc odpalanie tego „dopalacza” i niszczenie każdego obiektu w ciągu kilku sekund spłyca całą zabawę. Szczególnie, że dostatecznym ułatwieniem jest tryb współpracy na jednym ekranie (drugi gracz może dołączyć do zabawy „w locie”). Choć moim zdaniem super-umiejętność ta jest zbędna, to dzięki niej w grze pojawiło się więcej elementów do zbierania (poprzez ich kolekcjonowanie wydłużycie i wzmocnicie Intenso), co można zaliczyć jako plus.



Tryb Intenso to fajny bajer, dzięki któremu czujemy się jak prawdziwy heros, ale nieco spłyca rozgrywkę.

Chyba największy dodatek STCE pochodzi z dołączonego do tej edycji DLC „EL Inferno”. Dzięki niemu, w grze pojawia się seria komnat z wyzwaniami, które dostarczają dodatkowe godziny zabawy. Niestety, mimo wszystko przygody Juana ponownie wciągają aż za bardzo i ponownie wypuszczają gracza zbyt wcześnie. Choć jest trochę lepiej niż poprzednio kampania starczy na około 6-7 godzin, to aż chciałoby się, aby gra bawiła przez kilka godzin więcej. Na obronę gry powtórzę stwierdzenie, które mogliście przeczytać w naszej poprzedniej recenzji – nie wymagajmy setek godzin rozgrywki godnych najlepszych erpegów, bo gatunkowo gra widnieje jako „indyk”.

Guacamelee! Super Turbo Championship Edition nie jest typowym remake'em robionym na szybko i jedynie z myślą o dodatkowych słupkach sprzedaży. Deweloperzy wydłużyli nieco czas gry poprzez upchnięcie wszystkich wydanych wcześniej DLC, wprowadzili nowe poziomy oraz potwory, a wszystko podali w podciągniętej oprawie wizualnej. Nawet jeśli zaliczyliście grę na platformach Sony oraz PC,  być może warto przemyśleć ponownie przeżycie tej przygody. A jeśli jeszcze nie zostaliście posłani na deski przez meksykańskiego Luchadora, to czym prędzej wskakujcie na arenę. Choć cena znokautowania na kilka godzin mogła by być niższa (56zł).

Paweł "Powlol" Rogalski

PS. Posiadacze wersji PS3/PS Vita mogą zdobyć upgrade do wersji PS4 za 16,50 zł.

Plusy:

  • Stare dobre Guacamalee! z usprawnieniami;
  • Nowe mapy, przeciwnicy, dodatkowy boss oraz dołączone DLC;
  • Świetnie zaprojektowany i miły dla oka świat gry;
  • Wciągający system walki;
  • Humor i nawiązania do popkultury.

Wady:

  • Długość;
  • Minimalne problemy z kamerą;




DRUGA OPINIA

Baron Ski: Guacamelee to obowiązkowy tytuł dla każdego, kto lubi gry indie. Pełny świetnych pomysłów, z wymagającym systemem walki i klimatem Meksyku wylewającym się z ekranu. PS4 otrzymała najbardziej dopakowaną edycję i jeśli jeszcze z produkcją Drink Box się nie zetknęliście, nadarza się doskonała okazja do nadrobienia zaległości. Według mnie cena zaproponowana na PS Store (56zł) jest w porządku jak za tak dopakowaną grę, a jeśli to dla kogoś za dużo niech poczeka chwilę na jakąś promocję. Nieważne jednak czy kupicie za takie czy mniejsze pieniądze - warto! Moja ocena: 8.8/10.

6
Oryginalność
Czerpie ze znanych tytułów Metroid, Zelda, ale czaruje unikalnym stylem i klimatem.
8
Grafika
Barwna, kreskówkowa stylistyka bawi i przyciąga oko mnóstwem szczegółów.
6
Dźwięk
Podobnie jak rok temu, jest w porządku, ale muzyka niespecjalnie pasuje do wydarzeń na ekranie.
9
Grywalność
Choć powoli się rozkręca, to świetna walka, dużo lokacji do okdrycia i masa dobrego humoru dostarczają kupę frajdy.
8
Źywotność
7-8 godzin zabawy to wystarczająco w przypadku pozostałych gier Indie, jednak Guacamelee! mogło by być dłuższe.
9
Ocena końcowa
Guacamelee! to jedna z najlepszych gier ubiegłego roku. Omawiany remake to wypasiona wersja, której daleko od skoku na kasę. Wystarczy za dobrą rekomendację?

Jak oceniamy? Wyjaśnienie naszego systemu ocen tutaj.

Strona artykułu: [1]        

UID: 2134
Okładka/art:
Tytuł:
Guacamelee! Super Turbo Championship Edition - recenzja
Developer: Drink Box Studio
Gatunek: platformówka
Data wydania:
EUR: 02/07/2014
USA: 02/07/2014
JAP: 02/07/2014
Poziom trudności:
średni (3/5)
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!