Nie da się ukryć, że AI przeciwników to nie jest najmocniejsza strona tego tytułu. Zachowania tubylców są akceptowalne, ale ich siła tkwi co najwyżej w grupie. Tak się składa, że najczęściej w pojedynkę trzeba wybić w pień wrogi obóz i to jest właściwie jedyna trudność. Zaalarmowani piraci po prostu biegną przed siebie i próbują dopaść głównego bohatera. W związku z tym, że przeciwnicy zawsze dysponują przewagą liczebną, powinniście przemyśleć swój atak. Jeśli to możliwe, dobrze byłoby snajperów zdjąć z większej odległości bezgłośną bronią, a kilku standardowych żołnierzy załatwić po cichu. Gra umożliwia skradanie się, przygotowano zresztą kilka misji opartych na tym, że Jason nie może zostać wykryty. Oprócz tego warto sprawdzić czy w obozie nie znajdują się jakieś dzikie zwierzęta w klatce czy beczki z materiałami wybuchowymi – często wystarczy uwolnić tygrysa aby za nas załatwił całą sprawę. Bywa jednak irytujące to, że po ogłoszeniu alarmu zmysły wrogów stają się bardzo wyostrzone – bez problemu trafiają głównego bohatera z wielkich odległości, łatwo też go dostrzegają, choćby dobrze się ukrywał. Podsumowując, jest w porządku – zwłaszcza jak na grę z otwartym światem – ale od czasu do czasu można się zdenerwować zbyt przesadzonymi akcjami.
Szkoda, że z obecnych konsol nie da się już więcej wycisnąć, bo Far Cry 3 to naprawdę piękna gra. Na PS3 i Xboxie 360 to czołówka tego, co można zrobić z tymi platformami. Ogromna dżungla, którą ciekawie zaprojektowano i zadbano o drobne detale oraz charakterystyczne miejsca (wrak samolotu, bunkry, opuszczone osady…). Lokacja ma po prostu wszystko, co powinna mieć. Widać wszystko aż po horyzont, choć oczywiście nie zabrakło poprawiania się jakości obiektów w miarę jak się do nich zbliżamy. Upscaling tekstur i szczegółowości otoczenia widać zwłaszcza podczas szybowania na lotni, gdy można objąć wzrokiem duży kawałek wyspy. Oczywiście gra pokazuje pełnię swoich walorów na mocno dopakowanym PC-ie, choć prawda jest też taka, że ustawienia „Ultra” będą póki co zarezerwowane dla nielicznych. Już teraz na wysokich detalach mało który sprzęt wyciąga więcej niż 30fpsów. W całym tym przepychu średnio wygląda tylko woda, którą można było lepiej dopracować.
Polski dystrybutor zdecydował się jedynie na kinową wersję językową na wszystkich platformach i akurat w tym przypadku było to bardzo dobre posunięcie. Vaas odgrywany przez Kanadyjczyka Michaela Mando byłby nie do podrobienia, a tak możemy posłuchać go w doskonałej, oryginalnej wersji. Reszta stoi na bardzo wysokim poziomie i w sumie trudno się do czegoś bardziej przyczepić. Muzyka włącza się tylko w kluczowych momentach, a odgłosy natury przez pozostały czas w zupełności wystarczają. Mnie osobiście irytowały tylko powtarzające się non stop kwestie wypowiadane przez przeciwników. Przygotowano tych odzywek dosłownie kilka i bardzo szybko zaczynają męczyć. Domyślam się, że Anglików denerwują tym bardziej, że wypowiadane są w ich ojczystym języku.
Na koniec jeszcze kilka słów o Multiplayerze, którego w dzisiejszych czasach w FPS-ie praktycznie nie może zabraknąć. Cóż, mimo usilnych starań twórców w przekonywaniu graczy, że nie jest to dodatek na siłę, takie odczucie pojawia się dość szybko. Teoretycznie jest tu wszystko, co w innych grach – niezłe mapy, cztery podstawowe tryby gry, perki, zdobywanie poziomów doświadczenia itd. Developer nie silił się na innowacje, zatem możecie spodziewać się raczej standardowych meczów, choć silnik w moim przekonaniu średnio sprawdza się w takich warunkach. To, co dobrze i względnie realistycznie prezentuje się w singlu, nie jest już tak przyjemne w multi. Jest jeszcze kampania co-opowa dla maksymalnie czterech graczy, co jest niby fajnym dodatkiem, ale jak dla mnie z gatunku tych: „przejść i zapomnieć”. Poziomy są tu liniowe i całość sprowadza się właściwie do odpierania kolejnych fal wrogich botów. Nic specjalnego. Domyślam się jednak, że nie dla Multiplayera ruszycie do sklepów, nie on stanowi o sile tej produkcji.
Far Cry 3 to rewelacyjny tytuł, na który warto było czekać te cztery lata od wydania drugiej części. Twórcy wyciągnęli wnioski i zaproponowali nam ciekawszy, większy i jeszcze piękniejszy otwarty świat, w którym przede wszystkim jest co robić. Zadania również są wreszcie bardziej zróżnicowane, bo przecież na schematyczność misji narzekało wiele osób po ukończeniu „dwójki”. Tym razem jest już zdecydowanie lepiej, a to z kolei oznacza, że dostaliśmy jedną z najlepszych gier 2012 roku. W mojej opinii nawet najlepszą, bo inne wielkie marki nie przyciągnęły mnie do siebie z taką siłą jak właśnie dzieło Ubisoft Montreal. Gra rzecz jasna dalej nie jest wolna od niedociągnięć (cierpi zwłaszcza na ten sam problem, co wszystkie gry z otwartym światem, a więc na średnią AI przeciwników), ale cała reszta rekompensuje drobne braki. Cieszę się, że podstawowy wątek to co najmniej 12-15 godzin grania, a przecież masa pobocznych questów i sekretów zachęca do dłuższych posiedzeń. Polecam.
Rafał „Baron Ski” Skierski
PLUSY
- Duża, piękna wyspa z toną rzeczy do zrobienia;
- Fauna, flora oraz ludzie budują klimat otwartego, „żywego” świata
- Ciekawe, zróżnicowane misje główne;
- System rozwoju postaci odciąga od głównego wątku;
- Vaas i cała jego kreacja.
MINUSY:
- AI przeciwników mogłaby być lepsza;
- Multiplayer dodany trochę na siłę;
- Przemiana głównego bohatera z bojaźliwego gościa w maszynę do wybijania połowy wyspy następuje trochę zbyt szybko…