Wrócił za to Reggie. Powiedział, że Nintendo chciałoby zaprosić wszystkich do gry, jednak nie może teraz tego zrobić. Może za to poprosić jednego, losowo wybranego człowieka, by jako pierwszy na świecie wziął w swoje ręce kontroler od Wii. Dzięki promocji z zaprzyjaźnioną firmą AOL, zostało wybranych trzech szczęśliwców (którzy byli obecni wśród widowni). Za chwilę na scenie pojawił się Shigeru Miyamoto, który miał przynieść kopertę z jednym nazwiskiem. Najpierw jednak postanowił wyjaśnić nam bardzo proste zasady gry w tenis - zaczął wymachiwać kontrolerem przed wielkim telebimem, czym nieźle rozbawił zgromadzoną widownię. W końcu odczytał zwycięzcę promocji z AOL - to Scot Dyer, który pojawił się na scenie. Za chwilę wszedł również Satoru Iwata, a do zgromadzonej trójki dołączył również Reggie i wszyscy zaczęli grać debla. Ekran podzielony był na pół, dzięki czemu każdy widział swoją postać "od tyłu". Dużo śmiechu wywołały postacie tenisisów, które były karykaturami prowadzących. Jedynie biedny zwycięzca musiał zadowolić się jakimś defaultowym zawodnikiem. Co najciekawsze, wybrany gracz bez większych problemów kończył twórców... Ciekawe czy są tak słabi w te klocki, czy dawali mu fory :).
Po zakończeniu pokazu zostało podkreślone to, że Scot mógł zagrać jako pierwszy, ale wszyscy zgromadzeni będą mieli okazję spróbować swoich sił nazajutrz. Podziękowali za uwagę i na scenie został już sam Reggie, który powoli zaczął swoją mowę końcową. Po każdym E3 wszyscy rozmawiają o tym, co jest gorące, a co nie. Według Nintendo gorące jest "czucie", wygląd jest na drugim miejscu. Gorące jest wtedy, jeśli to naprawdę kolejny krok w graniu. Grywalność tworzy się przez emocje, nie przez technologię. Nintendo odważyło się zaryzykować, bo zmiany są dobre. Zaryzykowało zresztą tak samo blisko 20 lat temu i jest z nami do tej pory.
Wspólnie przekonamy się za jakiś czas, czy Big N podjęło dobrą próbę. Ja, jeśli mam być szczery, miałem po tej konferencji lekko mieszane uczucia. Red Steel zapowiada się bardzo dobrze, ale wiele z tych wszystkich mini-gierek Nintendo jest jedynie rozwinięciem idei EyeToy'a Sony. Oprawa niby nie jest najważniejsza, ale postawcie obok siebie Metal Gear Solid 4 i ten tenis Nintendo, a ciekawe co wybierze wtedy przeciętny gracz... Większa moc to przecież także większa interakcja, lepsze AI, lepsza fizyka itd. itd. Żeby nie było - sam kibicuję Nintendo, bo głupio nie gadają, ale najwyższa pora poprzeć to konkretnymi grami. No i ceną, bo jeśli ma się te Wii sprzedać, musi być naprawdę tanie. Aha i jeszcze jedno - czy aby nie za dużo tu sequeli (podobnie zresztą jak na Playstation)?
Na żniwa mogą za to przygotować się posiadacze DS'a, bo rzeczywiście hiciorów będzie na tego handhelda co niemiara. Nintendo idzie na całość i Sony musi raczej przemyśleć sprawę, bo jak tak dalej pójdzie to PSP może wiele stracić... Smutna za to jest sytuacja posiadaczy GC. Nie podoba mi się zachowanie firmy hydraulika, które z profesjonalizmem nie ma zbyt wiele wspólnego. Sony pokazało jak świetnie wspiera swoje PS2 (mimo, że przecież przygotowują się na PS3), tymczasem Nintendo już właściwie od ubiegłorocznego E3 odpuściło sobie sprawę Gamecube'a. Osobiście sprzedałem już jakiś czas temu "kostkę", bo nie chcę mieć konsoli-widma, która będzie odpalana "od święta". W Zeldę przecież będzie można zagrać również na Wii...
Co z tego wszystkiego wyjdzie? Na wszelkie detale pewnie będziemy musieli poczekać do września, kiedy to odbędzie się Tokyo Game Show. Ja spodziewałem się trochę więcej, no ale przecież konferencja takiego Sony też była lekko rozczarowująca...
txt.: Baron Ski
