Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Dead Rising Xbox 360

Nowa konsola Microsoftu nabiera coraz to większego rozpędu i ze wszystkich stron atakuje nas zapowiedziami wspaniałych gier jakie mają na niej zagościć. Tytuły te często powalają swoją oprawą graficzną, nowymi systemami rozgrywki i ogólną innowacyjnością, po prostu, mają wnieść do swoich gatunków niemały powiew świeżości. Taką też pozycją - według twórców - ma być Dead Rising. Każdy z Was grał już zapewne w różnego rodzaju slashery, rozwalał na kawałki hordy demonów, ludzi etc. Teraz ten typ gier ma doznać porządnego liftingu, a to za sprawą wprowadzenia do DR prostej w założeniach "nowości", a mianowicie setek przeciwników na jednym ekranie, z którymi bohater będzie mógł wyczyniać istne cuda (jak do tej pory na takie rzeczy nie pozwalały ograniczenia sprzętowe konsol), a ponadto wszystko dziać ma się we w pełni interaktywnym środowisku, czyli supermarkecie pełnym małych sklepików, budek i stoisk, w których to gracze będą mogli się dozbrajać (zabierać nożyce do cięcia żywopłotów ze sklepu ogrodniczego itp.) by bardziej widowiskowo masakrować tłumy umarlaków. Póki co wszystko prezentuje się wspaniale, jednak developerzy często mają w zwyczaju zachwalać swoje przyszłe dzieła łamiąc pewne zasady i po prostu przesadzając. Czy Dead Rising będzie naprawdę tak dobry na jakiego się zapowiada? W końcu Capcom i zombie to dwa słowa, które w połączeniu niemal zawsze dawały hit.

W grze wcielicie się w rolę Franka Westa, fotoreportera w średnim wieku, który przyjeżdża do małego, amerykańskiego miasteczka w poszukiwaniu jakiejś sensacji. Frank wiedział, że kiedy tam przyjedzie, spotka na swojej drodze zombiaki i tego właśnie chciał (marzenia o nagrodzie Pulicera), ale to co zobaczył na miejscu przeszło jego najszczersze nadzieje. Umarlaki, owszem, naprawdę tam były, niestety ich ilość skutecznie dała Westowi do zrozumienia, że jednak czas stąd zwiewać. O ucieczce z miasta nie było już mowy, bo wszystkie drogi zostały przez nieżyjących odcięte, więc bohater postanowił skryć się w ogromnym i na pozór bezpiecznym supermarkecie. Oczywiście na nic się to zdało, bo i w owym budynku szybko zaczęły pojawiać się "żywe trupy". Nie pozostało już nic innego jak tylko chwycić za broń... Fabularnie DR niczym więc nie powala, a na dodatek czerpie wiele z filmu "Świt żywych trupów" (licencja została wykupiona), no ale w tym przypadku marny scenariusz to chyba wcale nie aż taki duży minus, bo przecież ma to być tylko tło dla dziejących się na ekranie wydarzeń.

Capcom obiecywał nam ogromną ilość umarlaków i wielki supersam, w którym znajdziemy dziesiątki zabawek do eksterminacji nieżyjących już parszywców. Mogli przesadzać, ale na szczęście do tego nie doszło. Market dostępny w demie (a raczej jego mała część) jest doprawdy pełen małych sklepików, restauracji i innych lokacji (kible itp.). W każdej z nich znaleźć można jakieś użyteczne przedmioty, przebrać ciuchy, zjeść coś, a opcji do wyboru jest naprawdę dużo - chociażby w doborze ciuchów, gdzie każdą część garderoby zmienia się w różnych sklepach. Na dodatek jest on bardzo ładnie wykonany (małe zbiorniczki wodne, wiele kolorowych sloganów itp.). Wyjście z tej lokacji kończy niestety grę, ale widać, że do zwiedzania zostanie nam oddane wiele metrów kwadratowych budynku, bo samych wyjść jest tam dosyć dużo. Aha, zależnie od tego, którą drogę wybrałem, mogłem oglądać różne wstawki np. po wyjściu na dziedziniec zobaczyłem jak grupka uciekinierów z pobliskiego więzienia zabija starszego człowieka, a później odjeżdża w siną dal zielonym Hammerem. Mnogość sidequestów gwarantowana.

W przypadku samego supermarketu panowie z Capcomu wcale nie przesadzali, ale co nam z tego, jeśli sama rozwałka wypadłaby nie tak, jak tego oczekiwaliśmy. Istotą tej gry ma być przecież masowa wyrzynka zombie, ale i tutaj twórcy pokazali klasę, choć nie obyło się także bez małych potknięć. Mięliśmy dostać setki przeciwników naraz na ekranie, tyle też ich dostaniemy! Przestronne hole marketu są wprost przepełnione umarlakami. Żeby spokojnie przejść między nimi, nie mamy innego wyjścia jak tylko kasować ich po kolei shotgunem lub ogromnym młotem. Zdarzają się oczywiście momenty spokoju, kiedy to szybko gnając przed siebie trafimy w końcu do jakiegoś pustego korytarza, ale na odpoczynek czasu za bardzo nie znajdziemy, bo wspomniany korytarz za kilka sekund także "przeżyje" najazd żywych trupów. Sami przeciwnicy są oczywiście identyczni jak wszyscy inni (jest ich kilka rodzajów), ale i tak nie razi to wcale, bo przecież naprawdę jest ich od groma. Animacja oponentów także nie pozostawia wiele do życzenia, a oglądanie jak jeden zombie spokojnie chodził sobie pchając "minimalowy" wózek spowodowało u mnie małego bananka na twarzy (ofkoz, ten wózio szybko znalazł się na jego głowie, dzięki mnie:). Czasu spędzonego nad rozwalaniem kolejnych głów umarłych spędzicie przy tej grze naprawdę sporo, oby tylko z czasem nie stało się to nużące. Ponad to przydałoby się też trochę więcej rodzajów uderzeń, bo słabe i mocne to trochę za mało. Ale skoro już przy rozwalaniu jesteśmy, to i naszemu inwentarzowi należy się tutaj troszkę miejsca, bo ten, nawet niemożność uderzania pewnie by zrekompensował:).

W demku można pobawić się kilkoma zabawkami. Na starcie w ekwipunku mamy duuży młot, kosę, shotguna i aparat. Tak, dobrze słyszeliście, aparat. Nasz bohater jest w końcu fotografem i jego pracą jest robienie zdjęć - nie dziwi więc fakt, że w Dead Rising sami pobawić będziemy się mogli w fotografowanie zombie. Patent ów wypada naprawdę czadersko i podnosi nieco tętno, bo żeby zrobić dobrze premiowane zdjęcie, trzeba będzie nieźle się narazić na atak przeciwnika (ale widok jego krzywego ryja zrekompensuje Wam wszystko, zapewniam:)). Zarobione na zdjęciach (i małych bonusach typu: 'kill 100 zombies') punkty szybko przechodzą do małego paska znajdującego się pod "linią życia", ale jak ich używać, tego niestety nie było mi dane sprawdzić w demku. Wracając jednak do broni, te - jak już wcześniej wspomniałem - leżą wszędzie w sklepach czy restauracjach, a ich mnogość i różnorodność naprawdę zachwyca. W sklepie muzycznym znajdziemy gitarę (fajnie "gra" przy kontakcie z umarłym), w muzycznym płyty CD, którymi można rzucać, w zabawkowym pistolet na wodę, a w skate'owskim deskorolkę, na której można sobie szybko pomykać (środków transportu ma być znacznie więcej). Chcąc odzyskać nieco zdrowia, udać będziecie się musieli do fast-foodu, by tam zjeść troszkę pizzy, czy hamburgerów. A nie mówiłem, że jest czym się tutaj zająć? Na koniec zostawiłem mały, fajny dodatek. Jak zapowiadali twórcy, DR ma mieć sporo misji czasowych, ale Capcom nie poszedł tutaj na łatwiznę i nie dał nam kolorowego licznika czasu w prawym-górnym rogu ekranu, jaki to często dostajemy od konkurencji. Frank ma - jak to prawdziwy madafaka - zegarek. Naciskając odpowiedni przycisk zobaczymy na nim aktualną godzinę, co by obliczyć ile jeszcze chwil mamy na wykonanie zadania. Małe, ale poręczne i podnoszące odpowiednio realizm rozgrywki urządzenie.

Oprawa A/V gry prezentuje się dosyć nierówno. Grafika w czasie biegania i walki wygląda ładnie, ale już same wstawki filmowe wcale nie powalają, a na dodatek jedne wyglądają lepiej, inne zaś gorzej. Zwłoki znikają (wiem, wiem, ale i tak miałem małe nadzieje:), ale czasem niektóre z nich ponownie wstają do walki. Nie ma co się jednak czepiać, bo widok setek zombies ruszających się i padających co rusz pod naszym ostrzałem potrafi zrekompensować wszystko. Niestety, mimo że widzimy przeciwników z daleka, nasze kule nie chcą ich ze zbyt dużej odległości trafiać - może snajperka czemuś tutaj zaradzi, ale w demie jej nie było. Tekstury są różnorodne i choć z bliska czasem wspaniale nie wyglądają, to wcale to nie przeszkadza, bo w końcu, kiedy znajdziecie czas żeby im się przyglądać? Przyczepię się natomiast do wyglądu ręki przy patrzeniu na zegarek, bo ta wygląda wręcz fatalnie (co to, PS2?). Co się tyczy dźwięku, odgłosy wystrzałów dają radę, zombie też wydają "miłe" dla uszu sapanie, więc w sumie nie ma tutaj jakichś minusików, ale brakuje jednak jakiejś bardzo hardcore'owej muzy towarzyszącej rozwalaniu kolejnych napastników, bo ta na pewno podniosłaby bardzo napięcie i wolę walki. Capcom ma więc odnośnie oprawy A/V małe "tyły", no ale przecież to wersja demonstracyjna, więc pewne sprawy bez wątpienia ulegną ulepszeniu.

Swojego czasu martwiłem się nieco o tę pozycję. Obietnice twórców nieczęsto w końcu znajdują swoje odbicie w rzeczywistości, ale demo mile mnie uspokoiło i jestem pewien, że Dead Rising osiągnie zasłużony sukces, o ile eliminacja przeciwników z czasem nie stanie się zbytnio nużąca. Developerzy spisali się i przyszykowali dla nas kawał dobrego mięsa do ugryzienia, jak mniemam, wartego wydania na nie tych dwóch stówek. Pozostaje nam jedynie czekać na finalną wersję w Europie (już wkrótce), by po niej zatracić się w ogromnym supermarkecie pełnym żywych trupów. Jeśli już nie możecie się doczekać samej gry, to radzę obejrzeć film "Świt żywych trupów" - atmosfera w nim zawarta dobitnie obrazuje to, co czeka Was po odpaleniu samego DR.

Velios

Strona artykułu: [1]        

UID: 1294
Okładka/art:
Tytuł:
Dead Rising
Developer: Capcom
Gatunek: przygodówka TPP
Data wydania:
EUR: 08/09/06
USA: 08/08/06
JAP: 28/09/06
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!