Koniec świata jest dla ludzi odwieczną zagadką. Czymś intrygującym, wywołującym niepokój, ale jednocześnie dającym nadzieję. Czymś, czego nie znamy i chyba nie do końca rozumiemy. Wszystko, co miało swój początek, musi mieć i zakończenie. Zgodnie z tym powiedzeniem, kres wszystkiego co znamy też kiedyś nadejdzie. Powiem Wam w sekrecie, że stanie się tak w 2012 roku za sprawą studia Vigil Games, które ześle ostatniego jeźdźca apokalipsy, czyli Śmierć.
W 2010 roku chyba nikt nie wierzył, że w obliczu nadchodzących hitów z gatunków slasherów takich jak God of War 3 oraz Dante’s Inferno pojawi się jeszcze coś godnego uwagi. A jednak - pierwsza część Darksiders zaatakowała z ukrycia i trzeba przyznać, że całkiem skutecznie. Tytuł ten przez około dziesięć godzin pozwolił wcielić się nam w jednego z czterech Jeźdźców Apokalipsy, a dokładniej w Wojnę. Dostaliśmy mroczny, ale miejscami zabawny świat fantasy, okraszony z lekka absurdalną komiksową stylistyką oraz świetnymi cut-scenkami. Gra w sprytny sposób połączyła wiele elementów znanych z innych produkcji, a dodając do tego talent i ambicję ekipy Virgil Games otrzymaliśmy pozycję, która raczej nie stanowiła przełomu w branży growej, ale zdobyła serca setek tysięcy graczy.
Teraz nadchodzi jej kontynuacja, która ma być sequelem idealnym pod każdym względem, a zakres i znaczenie wprowadzonych w nim zmian – niezrównane. Zwykłe przechwałki dewelopera, czy może rzeczywiście dostaniemy nieporównywalnie lepszą produkcję? Darksiders II będzie nie tylko dłuższe, ciekawsze i lepsze, ale również zdecydowanie bardziej przemyślane, bowiem pierwszą część tworzono na progu rozwiązania studia. Sukces, jakim okazała się ta gra pozwolił na odetchnięcie z ulgą amerykańskiemu producentowi.
„I ujrzałem: oto koń trupio blady, a imię siedzącego na nim Śmierć, a piekło szło za nim. I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi, by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta.”
Tak trzeba opisać wcześniej wspomnianego Jeźdźca Apokalipsy. Śmierć w próbie oczyszczenia swojego brata z zarzutów bezpodstawnego wywołania końca świata zawędruje aż do piekła. Ktoś może zapytać o co chodzi, skoro nijak ma się to do zakończenia pierwszej części. Trzeba tutaj podkreślić, że akcja nowej gry toczy się mniej więcej w tym samym przedziale czasowym co „jedynka” (w czasie stulecia, jakie Wojna spędził w więzieniu Rady Spopielonych). Nie musimy się jednak martwic o to, że po raz kolejny będziemy zwiedzać te same lokacje. Designerzy stworzyli realia jedyne w swoim rodzaju, bardziej fantastyczne i zróżnicowane niż te, jakie widzieliśmy w Darksiders. Zamiast zdewastowanych ludzkich metropolii otrzymamy starodawną architekturę połączoną z iście piekielnymi elementami. Według twórców świat, jaki będzie umieszczony w „dwójce” ma przytłaczać nas rozmachem i skalą – będzie on cztery razy większy niż poprzednio (!). Chyba nie muszę wspominać o monstrach, które swym gigantycznym obliczem konkurują chyba jedynie z bossami znanymi z serii God of War.
Skoro otrzymamy o wiele większy świat, to czy problemem nie będzie przemieszczanie się z jednej lokacji do kolejnej? Nic z tych rzeczy. Deweloperzy zadbali o to, aby czynność ta nie była żmudną koniecznością. Tak oto Śmierć otrzyma swego upiornego wierzchowca o imieniu Rozpacz, jednak będzie on dostępny w znacznie wcześniejszym stadium gry niż w przypadku Wojny.
