Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Cyfrowa dystrybucja: plusy i minusy - felieton

Cyfrowa dystrybucja – jeszcze dekadę temu raczkujący temat, a dzisiaj gałąź wypierająca tradycyjną sprzedaż. Gry do pobrania w wersjach cyfrowych teoretycznie powinny być tańsze, tak przynajmniej było w założeniach. Nie są, a i tak sprzedają się bardzo dobrze – przynajmniej na rozwiniętych rynkach. Dlaczego? Czy jest szansa na niższe ceny? I czy należy się cyfrowej dystrybucji bać? Postarajmy się zgłębić ten temat.

 

Lekcja historii

Gdy na rynku pojawiały się Xbox 360 i PS3, cyfrowa dystrybucja jeszcze raczkowała. W sieciowych sklepikach można było kupować małe gry indie, czy odświeżone klasyki. Z czasem, wraz z upowszechnianiem się światłowodów i znacznie szybszych połączeń internetowych, w wersji cyfrowej zaczęły pojawiać się także pełne, duże gry, ważące często po kilkadziesiąt GB. Dzisiaj  już ściąganie 50GB danych w przypadku nowej gry dla Xboxa One nie jest niczym nadzwyczajnym. To się nazywa postęp.

Teoretycznie gry w wersjach cyfrowych powinny być tańsze – tak przynajmniej wszyscy sądziliśmy na początku. Odpada przecież masa kosztów – tłoczenia płyty, produkcji pudełek, logistyka, marże sklepowe czy koszty pośredników. To miał być jeden z plusów. Drugim miała być dostępność. W końcu nie trzeba jeździć po sklepach i szukać konkretnej gry, skoro można ją nabyć bez wychodzenia z domu. No i ta wygoda – mieliśmy mieć możliwość zapisania na dysku setek gier i dostępu do nich w sposób błyskawiczny. Tyle teorii, a jak jest w praktyce? W praktyce ceny gier w dniu premiery w sklepikach sieciowych są droższe niż w tradycyjnych sklepach stacjonarnych. Gdzie tu sens?


Cyfrowa dystrybucja ma się coraz lepiej - wielu z nas zostawiło w niej już setki, jeśli nie tysiące złotych. Tylko czy kupowane gry rzeczywiście są nasze? Czy kiedyś przypadkiem nie stracimy do nich dostępu?

Dlaczego premierowe gry w wersjach cyfrowych są droższe?

Wydaje mi się, że konsolowi giganci cały czas dają pewien handicap tradycyjnym sklepom. Producenci konsol nie chcą, aby klienci przerzucili się niemal w 100% na cyfrową dystrybucję, bo gdy gry w pudełkach nie będą schodzić w sklepach stacjonarnych, po prostu nie będą tam sprzedawane. Nie jest wielką tajemnicą, że sklepy zarabiają głównie na grach, a nie na konsolach. Konsolę kupuje się raz i sklep wcale dużo na niej nie zarabia (często marże nie przekraczają 10%). Po gry w pudełkach tymczasem będziemy chodzić przez najbliższe kilka lat bytności danej konsoli na rynku, a w przypadku gier marże często sięgają już ponad 30%. Efekt jest taki, że największe sieci sprzedaży już dawno zapowiedziały, że jeśli nie będą zarabiać na sprzedaży gier, wycofają ze swojej oferty zarówno gry, jak i konsole. Na to oczywiście konsolowi producenci nie mogą sobie pozwolić. Skutek tej sytuacji jest taki, że gry w momencie premiery są droższe w wersji cyfrowej niż w sklepie stacjonarnym. Prawdopodobnie ich ceny są specjalnie zawyżane i to raczej przez dłuższy czas się nie zmieni. Co najlepsze, część graczy i tak kupuje te nowości po zawyżonych cenach. Dlaczego? Cóż, na rynkach rozwiniętych jedna gra to wydatek ok. 1/25 najniższej pensji krajowej, podczas gdy u nas to często 1/6 albo nawet 1/5. Wnioski nasuwają się same. Im aż tak nie zależy na zaoszczędzeniu kilku monet w lokalnej walucie jak nam.


Na rynku PC sprzedaż wersji cyfrowych już wiele lat temu przeskoczyła sprzedaż tradycyjnych, pudełkowych gier. Co więcej, przewaga cały czas rośnie...

Kolejna sprawa to zapowiadana możliwość przechowywania na dysku setek gier. Tak może i miało być w przypadku małych tytułów indie, ale dyski montowane fabrycznie w PS4 czy Xboxie One (nie wspominając o pamięci Wii U) mają bardzo niewielką pojemność. Kilka dużych tytułów wystarczy, aby ją zapełnić i trzeba zacząć zabawę z odinstalowywaniem aktualnie nieużywanych gier. Teoretycznie można je potem z powrotem pobrać, ale gdzie tu zapowiadana wygoda i oszczędność czasu? Niby można dokupić sobie większy dysk twardy, ale po pierwsze to dodatkowy wydatek, a po drugie – jego pojemność również nie będzie z gumy. Argument o wygodzie zmagazynowania setek gier już w dzisiejszych czasach raczej odpada.

 

"Plusy dodatnie i plus ujemne"...

Gdzie zatem szukać zalet cyfrowej dystrybucji? Kilka plusów jednak się znajdzie. Otóż choćby nieograniczone możliwości obniżania cen gier. Wszyscy lubimy promocje, a Sony i Microsoft (Nintendo też od czasu do czasu się przebudzi) zasypują nas ostatnio różnego rodzaju przecenami. Fajnie jest kilka miesięcy po premierze nabyć grę w cyfrowej wersji  z ceną obniżoną np. o 60% albo skolekcjonować sobie stare, klasyczne tytuły za równowartość kilku złotych. Jeśli dodać do tego fakt, że często jeden zakupiony tytuł staje się dostępny na kilku platformach (np. PS4/PS3/PS Vita, czy ostatnio Wii U/3DS), to trudno nie skorzystać z okazji.


Na platformach sieciowych cały czas kuszeni jesteśmy przecenami. Promocje weekendowe, świąteczne, na Halloween, na 10-lecie danej platformy, itd. Starsze tytuły często można nabyć w naprawdę dobrych cenach.

Jest jeszcze jeden, według mnie bardzo duży plus: możliwość nabycia produkcji, których znalezienie w pudełku graniczy już dzisiaj z cudem. Kto kolekcjonuje gry na PSX-a, ten doskonale wie, że upolowanie wybranych tytułów na internetowych aukcjach to karkołomne zadanie. Niektóre produkcje albo są nieosiągalne albo osiągalne są, ale za astronomiczne sumy. Zresztą, nie chodzi tylko o starocie sprzed niemal dwóch dekad – nawet niektóre z pozycji na PS3 trudno jest obecnie dostać. W sklepiku sieciowym tymczasem można taką grę nabyć bez najmniejszego problemu, za przyzwoitą cenę. To niewątpliwie działa na korzyść cyfrowej dystrybucji.

 

Cyfrowa dystrybucja i zagrożenia z nią związane

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że cyfrowa dystrybucja niesie ze sobą także sporo zagrożeń, o czym przeciętny użytkownik może nie wiedzieć. Pamiętajmy, że to stosunkowo młoda gałąź dystrybucji – konsole, na których upowszechniono tę formę sprzedaży (Xbox 360, PS3), cały czas są wspierane. Co jednak stanie się, gdy kiedyś konsolowi giganci stwierdzą, iż należy już „odłączyć wtyczkę” od starych maszynek? Co będzie, gdy któryś z producentów przeforsuje wreszcie chytry plan, aby konsola musiała pozostawać „zawsze online”, aby gry się odpalały? Zacznijmy od kilku przykładów.

PlayStation Plus – płatny abonament, który Sony wypromowało na PlayStation 3 dzięki rozdawaniu pełnych wersji dużych gier „za darmo”. Za równowartość niecałych 200 złotych rocznie otrzymujemy co miesiąc dostęp do dwóch pełnych tytułów na swoją konsolę, nierzadko z najwyższej półki (mieliśmy już przecież w PS Plus sporo hitów AAA – choćby Read Dead Redemption, Need for Speed czy Assassins Creed). Ostatnio subskrypcja rozszerzyła się na wszystkie platformy Sony, a więc mając jeden kupiony abonament co miesiąc dostajemy ok. 6 gier (po dwie na każdy system: PS3, PS4, PS Vita). W międzyczasie niejako przy okazji przeforsowano to, co fani PlayStation wyśmiewali u konkurencji – konieczność płacenia za możliwość grania online. Na PS4 trzeba posiadać PS Plus, żeby Multiplayer online zadziałał, ale wszyscy przełknęli to bez najmniejszego problemu, bo przecież PlayStation Plus to rewelacyjna usługa, prawda? Tyle gier „za darmo”! Cóż, po pierwsze – nie za darmo, bo płacimy abonament, a po drugie – w praktyce Sony nie daje nam co miesiąc nowych gier, a jedynie je wypożycza. To spora różnica.


PlayStation Plus... Pewnie z 90% użytkowników PlayStation jest zachwyconych tą usługą. Zastanawialiście się jednak kiedyś co by było, gdyby PS Plus przestał się Sony opłacać? Niemożliwe? A co będzie, gdy japoński gigant przestanie wspierać już PS3? Co stanie się z "naszą" biblioteką gier?

Zgodzę się, że dla wielu osób taka drobnostka może nie mieć znaczenia. Niektórzy gracze nie przywiązują się do konkretnych tytułów, po prostu je zaliczają i czekają na kolejne. Co jednak z kolekcjonerami, którzy chcieliby mieć w swoich zbiorach ograne produkcje? Którzy chcieliby do nich wrócić powiedzmy za 20 lat? Dla nich PS Plus nie będzie żadnym wyjściem. Moi znajomi w większości nie chcą kupować starszych gier (np. na PS3), bo „dostali je” kiedyś w PS Plus. Wydaje im się, że te gry „posiadają” – wystarczy, że będą przedłużać abonament i zawsze będą mieć do nich dostęp. Rzeczywiście?

Na razie tak. Na razie – póki usługa dobrze prosperuje, a dział PlayStation to dla Sony świetny biznes. PlayStation Plus to w chwili obecnej bardzo dochodowa działka dla japońskiej korporacji. Wystarczy przywołać przykład PS4 – w styczniu mówiło się, że z ok. 18 milionów osób, które nabyły tę konsolę, aż 11 milionów ma wykupiony PS Plus. Co to oznacza? Mnożąc ten wynik przez 5$ (średnia cena Plusa na miesiąc) wychodzi kwota ponad 50 mln $ miesięcznie, a co za tym idzie grubo ponad pół MILIARDA dolarów rocznie. Należy naturalnie pamiętać, że to jedynie przychód (a nie dochód), bo firma ma też sporo kosztów (licencje, marketing, podatki), ale nie oszukujmy się – gracze to w chwili obecnej jedna z najbardziej dochodowych grup dla japońskiego giganta. Podana przed chwilą wartość dotyczyła przecież jedynie PS4, a jeśli doliczyć do tego zapewne kilka razy tyle subskrypcji na PS3, otrzymamy jakąś astronomiczną kwotę przychodu.


Na konsolowym rynku to Microsoft wypromował cyfrową dystrybucję. W dniu premiery Xboxa 360 pewnie niewiele osób spodziewało się, że pójdzie to wszystko tak daleko.

Wróćmy jednak do meritum. Na razie PS Plus ma się świetnie i nie należy spodziewać się żadnych zawirowań. Co jednak będzie w przyszłości? Co będzie, gdy PlayStation 3 przestanie już być wspierana (ten dzień kiedyś w końcu nadejdzie)? Co stanie się z teoretycznie „naszymi” grami z Plusa? Nie zdziwię się, gdy jednym ruchem po prostu stracimy do nich dostęp. Być może japońska korporacja okaże się na tyle wspaniałomyślna, że pozwoli nam zachować dotychczasową bibliotekę, jeśli dalej będziemy opłacać abonament (np. dla PS4), ale Sony może tak naprawdę zrobić co chce. Regulamin wszyscy zaakceptowali i zgodzili się na to, że choć „wypożyczenie” jest bezterminowe (pod warunkiem opłacania subskrypcji), to w każdej chwili polityka może zostać zmieniona.

Strona artykułu: [1]  [2]      

UID: 5785
Okładka/art:
Tytuł:
Cyfrowa dystrybucja - plusy i minusy
Developer: -
Gatunek: -
Data wydania:
EUR:
USA:
JAP:
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!