Onlygames.pl | Serwis Konsolowy, recenzje gier, konsole | PlayStation 3, Xbox 360, Wii, PSP, 3DS, DS, PS2, strona o konsolach

------------------------------------
Kanał OnlyGamespl na YouTube:

Zdjęć w galerii: 14033
Liczba wiadomości: 8451
Liczba artykułów: 1800
Adaptacje gier komputerowych

Wszystko zaczęło się pamiętnego dnia, roku pańskiego 1885. Wtedy to dwóch zapalonych wynalazców (o wdzięcznym nazwisku Lumiere ) stworzyło coś, co na zawsze zmieniło kulturę masową .... - stworzyli maszynę zwaną kinematografem. Reszta jest już powszechnie znana. Z niepozornego wynalazku narodziła się największa branża rozrywkowa na świecie, przynosząca co roku krociowe zyski. Ta krótka historia nie miałaby większego znaczenia dla nas - graczy, gdyby nie coś, co wydarzyło się około stu lat od wynalezienia pamiętnej maszyny. W 1993 roku po raz pierwszy zekranizowano grę komputerową za pomocą profesjonalnych środków i przy udziale gwiazdorskiej obsady. Tak powstał film pt." Super Mario Bros" a branża filmowa i komputerowa już na zawsze połączyła się nierozerwalnym uściskiem. Henryk Kwinto pytany w jednej scenie "Vabanqu" dlaczego właściwie obrobił tyle banków, bez wahania odpowiedział - "Bo tam były pieniądze". Niestety, w ekranizacjach gier ta maksyma jest nader widoczna. Większość z nich zrobiona została tylko w celu nabicia kabzy producentów a wszelkie ambitne pomysły reżyserów dławione są w zarodku. Ale czy aby na pewno? Jakie właściwie są te ekranizacje? W dalszej części artykułu postaram się przybliżyć Wam te bardziej znane, porównując przy okazji zgodność z pierwowzorami oraz wyrazić własną opinię na ich temat. A zacznę oczywiście od...

Dwóch takich z ubikacji o wątpliwej orientacji

10 lat temu powstał, wymieniony już wyżej, film pt. "Super Mario Bros". W obsadzie znalazły się takie gwiazdy jak Bob Hoskins (w roli Mario) czy Dennis Hopper (który wcielił się w rolę Koopy) a sam film zarobił na całym świecie 20,8 mln dol. Niestety świat, który znamy z gry pełen otwartych przestrzeni, grzybków oraz fantazyjnych budowli został zamieniony na pełne zepsucia przemysłowe, podziemne miasto. Na pewno nie przysłużyło się to klimatowi, który stracił tym samym część magii pierwowzoru. Sama fabuła też nie ratowała obrazu całości. Oto bowiem nasi dzielni hydraulicy trafiają do równoległego świata, gdzie obowiązkowo muszą uratować księżniczkę i powstrzymać złego Koopę przed zamianą wszystkich w dinozaury (zaiste intrygujące, szkoda że nie w lamy afrykańskie :). Film na pewno nie należał do ambitnych i przeznaczony był raczej dla młodszej części widowni. Po dwóch latach powstał zaś obraz o...

Uczestnikach turnieju okładających się po ryjach bez celu

Film pt. "Mortal Kombat" był kolejną wysokobudżetową produkcją opartą na sukcesie growego pierwowzoru. Głównym producentem i reżyserem został Paul Andersson. O tym jegomościu powinniśmy wiedzieć dwie rzeczy - po pierwsze upodobał on sobie wszelkiego rodzaju ekranizacje gier komputerowych widząc w nich (całkiem słusznie zresztą) ogromne pieniądze. Po drugie zaś wszystkie filmy, jakie wyreżyserował (poza jednym wyjątkiem, którym był "Ukryty Wymiar" ) były maksymalnie komercyjne i odmóżdżone. Niestety taki też był "Mortal Kombat" - pełen ciekawych efektów specjalnych, dobrej technicznej muzyki oraz niezłych scen walki, ale i całkowitej pustki w środku. Ktoś powie, że przecież reżyser chciał dobrze oddać realia gry, co mu się przecież udało. Zgoda, ale czemu więc film na podstawie jednej z najbrutalniejszych gier w historii jest pozbawiony choćby kapki krwi? Niestety odpowiedz może być tylko jedna - bo zostałby zakwalifikowany dla odbiorców w wyższej kategorii wiekowej, co spowodowałoby niższe zyski. Koniec końców film okazał się wielkim sukcesem zarabiając na całym świecie ponad 65 mln dol. Zachęciło to twórców do stworzenia sequela, który już nie spełniał oczekiwań ani fanów ani producentów ("jedyne" 36 mln). Kolejną zaś ekranizacją był film o...

Jednej takiej z pistoletami i taaaaakimi buforami

"Tomb Raider" był kolejną grą, która doczekała się ekranizacji. Za reżyserię wziął się Simon West a główną role zagrała Angelina Jolie. I chyba właśnie jej kreacja była najjaśniejszą częścią filmu. Piękna Angelina idealnie pasowała do roli naszej dzielnej pani archeolog a sceny z jej udziałem powodowały u męskiej części publiczności podniesienie ciśnienia (nie wspominając o innych organach :). Innym dużym plusem były dobrze oddane scenerie. Zarówno dżungla jak i późniejsze śnieżne krajobrazy mimowolnie przywoływały pamiętne lokacje z gry, przy której tak wielu z nas straciło masę dni z życiorysu. Niestety film zawodził w warstwie fabularnej. Oto, bowiem dzielna Lara musi powstrzymać pewną organizację, która przy pomocy starożytnego zegara pragnie przejąć kontrole nad światem (nie ma co, oryginalny pomysł :). Przeszkodzić im może oczywiście tylko nasza dzielna bohaterka. To, co najbardziej mogło irytować, to wyjątkowo wysoki wskaźnik nieprawdopodobności, a scena, w której Lara ogłusza robota rączką od pistoletu poraża wręcz infantylnością. Film na całym świecie zarobił blisko 130 mln dol, co było niebywałym sukcesem. W tym samym roku powstał zaś obraz o...

Przybyszach z innej planety , co chcieli zabić nasze kobiety

Kolejnym filmem w moim zestawieniu jest obraz szczególny. Można by go nazwać dzieckiem łączącym w sposób bezpośredni obie branże. Oto bowiem geniusze z Squersoftu postanowili stworzyć film bez udziału żywych aktorów, całkowicie przy udziale komputera. Tak powstało "Final Fantasy". Film ten miał ciekawe, dobrze zarysowane postacie, cudowne wręcz, stworzone całkowicie przez komputer, krajobrazy oraz głębię, której pozazdrościć mógł mu niejeden inny film. Niestety poniósł sromotną klęskę. Zarobił zaledwie 32 mln dol. przy kosztach produkcji wynoszących blisko 130 mln. Ta porażka o mało nie doprowadziła do bankructwa takiego potentata jak Squersoft. Główną przyczyną tak słabych dochodów była chyba właśnie jego niekomercyjność oraz, mimo wszystko, dość słaba fabuła. Historia grupy ludzi szukających pewnych unikatowych "dusz" w celu zniszczenia najeźdźców z kosmosu nie przekonała ani widzów, ani krytyków. Jeśli chodzi o związki filmu z jedną z najbardziej znanych serii gier komputerowych [dop. kor - chyba konsolowych?], to niestety kończyły się one na tytule oraz na charakterystycznym dla "Final Fanatsy" nazewnictwie (np. dr.Sid). Gdyby kwadratowi pokusili się o ekranizację "VII-ki" a soundtrack stworzył Nobuo Uematsu efekt mógłby być skrajnie inny. Zamiast tego otrzymaliśmy film ambitny, ale niedopracowany a brak komercyjnego sukcesu. Dodatkowo pogrzebał wszelkie inne tego typu projekty (żaden producent nie wyłoży pieniędzy na coś niepewnego ). Rok później ukazał się zaś film o...

Jednej takiej organizacji produkującej zombiaków podczas wakacji

Znany już nam Paul Andersson tym razem pokusił się o zekranizowanie najlepszej (obok "Silent Hill") serii gier z gatunku survival-horor. Tak powstał "Resident Evil". Fabuła nie nawiązuje bezpośrednio do żadnej części z cyklu, choć na upartego można by ją umieścić między częścią pierwszą a drugą. Film zaczyna się bardzo ciekawie. Oto nasza główna bohaterka (w tej roli znana z "Piątego Elementu" Milla Jovovich) budzi się pod prysznicem w jakieś starej rezydencji z ogromnym bólem głowy i zanikiem pamięci (zupełnie jak ja ostatnio po imprezie :). Po chwili do akcji wkracza jeszcze oddział komandosów. Okazuje się, że w podziemnych laboratoriach "Umbrelli" (znanej wszystkim fanom gier organizacji) doszło do jakiegoś wypadku. Niestety, dalej jest już standardowo - nasi dzielni bohaterowie schodzą coraz niżej, gdzie zostają zaatakowani przez hordy zombiaków, bynajmniej nie chcących zagrać z nimi w "Bingo". Film jest maksymalnie odmóżdżoną jatką, co niekoniecznie wszyscy uznają za minus. Reżyser bez skrupułów zjechał pomysły z innych filmów (np. pomysł z morderczą siatką laserową, ćwiartującą komandosów jest żywcem zerżnięty ze świetnego "Cuba"). Aktorzy grają nierówno, Milla Jovovich jest nieprzekonująca w swojej roli. Błędem producentów było również zatrudnienie w roli jej towarzyszki Michelle Rodriguez, gdyż ta zagrała świetnie jeszcze bardziej uwidaczniając błędy naszej gwiazdki. Ogólnie rzecz biorąc film jest średni. Dobre rozpoczęcie (bardzo bliskie klimatowi gry), ciekawe zakończenie oraz świetna ścieżka dźwiękowa (Merlin Manson przechodzi sam siebie) to jednak trochę za mało. Nie zmienia to faktu, że sequel jest już prawie ukończony. Tym razem naszą bohaterkę będzie "męczył" stary poczciwy Nemesis a premiera zapowiedziana jest na rok 2004. 

A co w przyszłości zrodzi się z obu branż namiętności?

Co nas czeka w najbliższym czasie? Jako fani gier nie mamy czego się obawiać, pozycji jest naprawdę sporo. Wkrótce na ekrany kin wejdzie "Alone In The Dark" w reżyserii Uwe Bolla. W rolę Edwarda Carnby wcieli się taka gwiazda, jak Christian Sleter, więc może coś z tego będzie. Z innych chorych pomysłów pana Anderssona - szykuję się ekranizacja "Alien vs. Predator". Fabuła opowiadać będzie o tym jak dzielni komandosi wyruszają by złapać Predatora używając do tego... jaj obcych. Szykuję się murowany kandydat do złotych malin z fabułą z gatunku: "przed wejściem do kina uprasza się o zostawienie mózgu w poczekalni" . 
Z niepotwierdzonych źródeł można się też dowiedzieć, że szykuję się ekranizacja "Silent Hill". Reżyser pragnąłby obsadzić w głównych rolach Jonnego Deepa oraz Carrie-Anne Moss. Jeżeli to prawda, a gotowy film choćby w połowie odda klimat gry to pojęcie "horror" na zawsze zmieni swoje oblicze. Na całym świecie zaś do kin właśnie wchodzi nowy "Tomb Raider" (Lara, balony i mityczna Puszka Pandory :). Jak widać przyszłość rysuję się nadzwyczaj kolorowo, cieszmy się wiec, że choć na chwilę będziemy mogli oderwać się od naszych monitorów, by pójść zobaczyć nasze ukochane pozycje na dużym ekranie.

Kazan

Strona artykułu: [1]        

UID: 1431
Okładka/art:
Tytuł:
Adaptacje gier komputerowych
Developer: -
Gatunek: -
Data wydania:
EUR: -
USA: -
JAP: -
Poziom trudności:
-
       

Strony zaprzyjaźnione

- ZOBACZ TUTAJ              
Kana³ RSS
Materiały zawarte w serwisie onlygames.pl są objęte prawem autorskim i nie mogą być w całości
lub we fragmentach kopiowane, powielane oraz rozprowadzanie bez zgody ich autorów!