Nareszcie... Gra na którą najdłużej czekałem od samego nabycia konsoli z logiem PS2, gra, której prequel "zabrał" mi naprawdę sporą część życia na DC… Gra, o której naczytałem się już tak wiele, że prawdopodobnie wiem o niej wszystko nawet przed jej oficjalnym uruchomieniem. Kontynuacja najlepszej bijatyki "ever made" (IMO) nareszcie się ukazała! Choć na rynku dostępna jest póki co jedynie japońska wersja, to udało mi się ją zdobyć i dzięki temu mogę podzielić się wrażeniami...

Przede wszystkim względem automatowej edycji gry, na domowe konsole dorzucono po 1 postaci (odmiennej dla każdej konsoli). I tak na PS2 w gronie walczących znajdzie się kolejna postać rodem z Tekken'a - Heihachi, X-Box'a reprezentuje wspaniały Spawn, natomiast konsolę firmy Nintendo okupuje Link. Poza tym można także zauważyć brak trybu Conquest. Na jego miejsce Namco wrzuciło mega-miodny 'Weapon Master', który jest odpowiednikiem Mission Battle z poprzedniej części SC (DC) tyle, że jest znacznie bardziej rozbudowany.

Tryb ten został podzielony na rozdziały, które zawierają krótkie wątki fabularne dla danej postaci. Przedzieramy się przez kolejne obszary przydzielonej nam mapy, tocząc przy tym różnego rodzaju bitwy, które są całkowicie odmienne (np. należy wygrać z 4 przeciwnikami na 1 pasku energii, zrzucić wroga z areny, czy też zaatakować go nieblokowanym uderzeniem). Za udział w bitwach postać, którą kierujesz otrzymuje złoto i doświadczenie (!). Za "kasę" możesz nabyć specjalne bronie, którymi potem możesz walczyć! Natomiast za doświadczenie niczym w rasowym, RPG`u wzrastają stopniowo poziomy (notabene każdy stopień ma swoją nazwę). Na szczęście tryb ten nie jest liniowy i często nasze drogi się rozgałęziają w różne strony, dzięki czemu możemy wykonywać te zadania, na  które mamy ochotę (trafiając przy tym na sub-quest'y, przy których możemy odpowiednio dopakować naszą postać). To tyle na temat Weapon Master, pozostałe tryby podzielone są na kategorie. Mamy, więc Oryginal (oryginalnie przeniesione z automatu tryby), w którego skład wchodzą standardowe tryby takie jak; Arcade, Versus, Team Battle, Time Attack, (aż 3 odmiany!) Survival, Practice. Druga kategoria to Extra, w której dostępne są wariacje standardowych trybów (np. Extra Arcade, Extra Practice). Kolejna kategoria to Museum, gdzie możemy przyjrzeć się bliżej postaciom, poznać ich historię, oraz zakończenia. A także z grubsza poznać zakątki każdej z odkrytych aren.

Przejdźmy teraz do esencji samej gry, czyli do walki… Na pierwszy rzut oka widać znacznie poprawioną animację (zwłaszcza mimika twarzy) - w postacie włożono także znacznie więcej wielokątów, wrzucono także pokaźną liczbę efektów specjalnych, dzięki czemu gra zyskała znacznie na urodzie, tracąc przy tym nieco na płynności (niestety są momenty, w których gra "przycina"). Poza tym nie widać zbyt dużego skoku jakościowego względem poprzedniczki wydanej na Dreamcast'a (teraz widać, że SC wycisnęło ostatnie soki drzemiące w "makaronie"). Sama walka także niewiele się zmieniła. Ale czy to źle? Oczywiście, że nie! Po co zmieniać niemalże ideał? Postacie (których jest razem 20) otrzymały potężną dawkę nowych ciosów, pozostawiając przy tym stare kombinacje. Do grona starej ekipy z SC (Astaroth, Cervanets, Inferno, Ivy, Kilik, Maxi,  Mitsurugi, Nightmare, Taki, Voldo, Xianguha, Yoshimitsu) dołączyło kilku nowych bohaterów - Talim, Yunsung (odpowiednik Hwang Sung Yung), Charade, Raphael, Cassandra (odpowiedniczka Sophiti) oraz Necrid. Większość aren oferuje także popularne ostatnio ściany.

To oczywiście nie wszystko, co kryje przed nami druga edycja Soul Calibur… Szerzej o grze napiszemy już niedługo. Wstępnie termin premiery USA/PAL ustalono dopiero na lato.

M@jk